Pani Agnieszka razem z dwójką dzieci od maja 2017 roku wynajmowała pokój w domu Jana T. na warszawskiej Białołęce. Kobieta od samego początku wpadła właścicielowi posesji w oko. Zaczął się do niej zalecać, ale nowa lokatorka konsekwentnie odrzucała jego amory.
W lipcu 2017 roku Agnieszka S. dostała od Jana T. zaproszenie na grilla. Mieli rozmawiać o dalszym jej pobycie w domu. Jednak po skończonym posiłku Jan T. chwycił za nóż i wbił go w klatkę piersiową kobiety.
Morderca do winy się nie przyznał. Przekonywał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Sąd I instancji skazał go za morderstwo na 15 lat więzienia znajdując szereg okoliczności łagodzących. Z tym rażąco niewspółmiernym wyrokiem nie zgodziła się prokuratura, która wniosła apelację. - Oskarżony długotrwale nękał pokrzywdzoną i wywierał na nią presję, a zabójczy atak był skutkiem narastającego patologicznego pociągu do ofiary, która przyjmowała postawę odmowną – przekonywali śledczy.
Sąd Apelacyjny przyjął tą argumentację i wymierzył oskarżonemu 25 lat więzienia.