10 lutego 2010 około godziny 10 w pobliżu Fortu Wola w Warszawie został zamordowany Andrzej Struj. Policjant został zadźgany przez dwóch nastolatków, którzy zaatakowali go po tym, jak zwrócił im uwagę, gdy rzucali koszem na śmieci w tramwaj. 12 lat po tej tragedii, policjanci złożyli wieńce w miejscu, gdzie znajduje się tabliczka poświęcona tragicznie zmarłemu funkcjonariuszowi Komendy Stołecznej Policji.
Jak wyglądało to morderstwo Andrzeja Struja?
- Andrzej Struj, który akurat wracał z zakupów, zwrócił im uwagę, po czym wsiadł do tramwaju. Gdy skład ruszył, jeden ze zwyrodnialców rzucił w okno wagonu koszem na śmieci. Szyba rozprysła się w drobny mak. Struj poprosił motorniczego, by zatrzymał tramwaj. Wysiadł i podszedł do wandali. Ci rzucili się na niego. Piotr R. zaczął się mocować z policjantem, a Mateusz N. wyjął 20-centymetrowy nóż i wbił go Strujowi prosto w serce. Wyciągnął i dźgnął znowu. Policjant osunął się na ziemię. Mimo natychmiastowej reanimacji, zmarł - tak opisywaliśmy to morderstwo w 2010 roku.
Polecany artykuł:
Przypominamy, że naszym reporterom udało się porozmawiać z matką mordercy. - Nie wiem, co w niego wstąpiło. To jest dobry chłopak - rozpaczała matka Mateusza, który zabił policjanta.