Nie bez przyczyny. W sobotę i niedzielę zapewne z basenu zechce skorzystać tłum warszawiaków – wejście jest bezpłatne (podobnie jak w innych ośrodkach sportu) w ramach świętowania rekordowej frekwencji wyborczej. A dwa dni temu trzeba było pływalnię przy ul. V Poprzecznej zamknąć i awaryjnie chlorować wodę, bo jakieś dziecko zwymiotowało do basenu.
Zobacz: Najdłuższy budynek Europy znajduje się w Warszawie! O czym mowa?
Filtrowanie wody silną dawką chemii trwa kilka godzin.
- W ciągu ostatnich dwóch miesiącach mieliśmy cztery podobne przypadki. A każde zamknięcie pływalni to nawet kilkanaście tysięcy złotych strat. Nasz komunikat wziął się więc z potrzeby edukacji klientów – mówi "Super Expressowi" Sylwester Rudziński, dyrektor OSiR Wawer.
Ile kosztuje sanatorium, które uzdrowisko w Polsce wybrać? Poradnik kuracjusza
Najczęściej basen zanieczyszczają dzieci, które przed samym wejściem do wody zjedzą zapiekankę czy kanapkę i popiją gazowanymi napojami. Apel ma uczulić rodziców, by nie karmiły maluchów przed pływaniem.
- Zdecydowanie popieram. Niech sobie taka mama, co faszeruje dzieci śmieciami sama popływa w wymiocinach. To logiczne, że przed wejściem do wody się nie je – komentuje Paweł Kuchman (49 l.). Wtóruje mu stały bywalec pływalni w Aninie Ireneusz Kryszkiewicz (83 l.): - Byłem świadkiem takiego incydentu. Nie jest to miłe. Rodzice są kompletnie nieodpowiedzialni! - komentuje emeryt.
Władze basenu dotąd nie wyciągały żadnych konsekwencji za incydenty. - Nie wykluczam jednak, że się to zmieni – konkluduje dyrektor OSiR.