Koksowniki, szczególnie po zmroku, stają dla warszawiaków punktem integracji. Ludzie stoją przy nich, chroniąc się przed arktycznymi chłodami, często do siebie zagadują i nawiązują nowe znajomości. Kuba (23 l.) urok koksowników odkrył dopiero w tym roku. - Jechałem starym ikarusem w stronę centrum, byłem bardzo zmarznięty - opowiada i po chwili dodaje: - Wysiadłem na pętli Gocławek i widząc koksownik, poleciałem do niego jak ćma - śmieje się chłopak. Kiedy wyciągnął skostniałe ręce w stronę paleniska, zauważył Zuzannę (25 l.).
- Wyglądała tak ładnie. Miała rozpuszczone włosy, była zamyślona i słuchała muzyki. Postanowiłem ją zaczepić - wspomina 23-latek.
Zuzanna początkowo nie zwracała na Kubę uwagi. Wydawało jej się dziwne, że w 20-stopniowy mróz zapytał ją: "Zimno, nie?". Kuba nie dawał jednak za wygraną i chcąc rozgrzać zmarzniętą dziewczynę, zaprosił ją na herbatę. - Nie wiem czemu, ale od razu się zgodziłam - mówi Zuzanna. - Spotykamy się tak już od dwóch tygodni, może będzie z tego coś więcej - dodaje zadowolona.
Kuba uważa, że jego historia nie jest niezwykła. - Uważam, że powinniśmy być bardziej otwarci na ludzi. Niektórzy całe życie szukają swojej drugiej połówki, ja wpadłem na swoją przy koksowniku - cieszy się chłopak.