"Miejscami w garażu stała woda po kolana"
W niedzielę 22 października, w Warszawie przez wiele godzin padał rzęsisty deszcz. To wystarczyło, żeby lokatorzy ul. Ząbkowskiej 23/25 po raz kolejny walczyli z wdzierającą się do bloku wodą. - Problem powraca jak bumerang przy każdym większym deszczu – alarmuje Anna Panecka (41 l.), mieszkanka bloku. Kobieta opisuje, że w garażu miejscami stała woda po kolana. Zalane zostały klatki schodowe. - Woda wdarła się także do wind i trzeba było je wyłączyć. Mam chorą nogę i psa, którego muszę często wyprowadzać. To dla mnie ogromny problem. Osuszanie wind trwa od kilku dni do kilku tygodni – dodała w rozmowie z dziennikarzami „Super Expressu” Mirosława Golasa (66 l.), właścicielka psa Astona.
Woda zalała samochody
Mąż Anny Paneckiej zaalarmował służby w niedzielny poranek. Oprócz strażaków na miejscu pojawili się też pracownicy Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, którzy pomagali przy osuszaniu garażu. O godz. 22 lokatorzy mogli już wprowadzić samochody na swoje miejsca. Niektórym nie udało się ich zabrać na czas i mają większy problem z instalacja elektryczną aut.
Urzędnicy szukają winnego zamiast znaleźć rozwiązanie
W poniedziałek trwało mycie garażu, klatek i osuszanie wind. Robili to również pracownicy ZGN, którzy jednak nie czują się odpowiedzialni za usunięcie przyczyn podtopień w bloku. - Średnica rury odbierającej wodę z ulicy jest zbyt mała. Sprawa ta była poruszana przez dyrekcję ZGN w korespondencji z MPWiK. Obiecano nam przebudowę rurociągu, ale do dziś nic w tej kwestii się nie zmieniło – mówi Mateusz Kędzierski, rzecznik dzielnicy Praga-Północ. Marek Smółka, rzecznik MPWiK odbija piłeczkę. - Przyłącze kanalizacyjne, o którym mowa, nie znajduje się w eksploatacji MPWiK - napisał dodając, że za przyłącze odpowiada administrator budynku.