W rodzinnej wsi pana Czarka (†64 l.), ratownika medycznego zabitego w Siedlcach, panuje żałoba. Wszyscy nie mogą uwierzyć w to, co się stało. – Jak człowiek człowiekowi mógł zrobić coś takiego. Po co wysyłają karetki do pijaków, jak się napili to wiedzieli, co robią – jedna z mieszkanek ociera łzy cieknące po policzkach. Pan Jan Kryński (67 l.), sąsiad Cezarego, opowiedział nam o ostatniej rozmowie ze zmarłym znajomym. Tego chciał po swojej śmierci.
Siedlce. Zabójstwo ratownika medycznego. Pan Czarek był uwielbiany przez wszystkich
Zabójstwo zawsze jest wielką tragedią. Szczególnie wtedy, gdy umiera dobry człowiek. Takim był właśnie Cezary L., ratownik medyczny z Białej Podlaskiej. Został zabity przez pacjenta, Adama Cz., podczas udzielania mu pomocy na jednym z osiedli w Siedlcach.
Odwiedziliśmy Rakowiska, rodzinną wieś pana Czarka. Pan Jan Kryński (67 l.), jego sąsiad, nie ukrywa smutku po utracie przyjaciela.
– Czarka znam ponad dwadzieścia lat. Razem po przeciwnych stronach ulicy zbudowaliśmy domy – opowiada.
Czytaj dalej pod materiałem wideo.
Shorts tragedia w Siedlcach
Rozwijamy nasz serwis dzięki wyświetlaniu reklam.
Blokując reklamy, nie pozwalasz nam tworzyć wartościowych treści.
Pan Jan wyznał, że podczas jednej z ostatnich rozmów Cezary opowiedział mu o tym, w jaki sposób chciał być pochowany. Jest przekonany, że przeczuwał zbliżającą się śmierć. Tak jak wielu ratowników medycznych mógł obawiać się kolejnego ataku ze strony pacjenta.
– On mieszkał z żoną Urszula, a ich jedyna córka w Warszawie. Często z nim rozmawiałem. Kilka tygodni temu weszliśmy na temat śmierci. Nie wiadomo dlaczego Czarek podjął ten temat. Myślę, że wtedy już coś już przeczuwał. Powiedział mi dosłownie: "Wiesz Janek, gdybym zmarł, to chciał bym być skremowany". Nie wiem, po co to mówił, ale później pomyślałem, że może był w jakimś stresie. Teraz będzie nam go brakowało, bo to dobry człowiek. Podzieliłby się ostatnią kromką chleba – pokazuje dom sąsiada.