Dla pasażerów warszawskich tramwajów i autobusów ciężkie mrozy to czas prawdziwej gehenny. Krzysztof Karos (58 l.), prezes Tramwajów Warszawskich, nie sprostał zadaniu przygotowania pojazdów do zimy. Nasi reporterzy przejechali całą trasę od Gocławka po rondo Starzyńskiego kilkoma kolejnymi tramwajami. Ogrzewania nie było w ogóle czuć w połowie składów! Zwłaszcza stare wagony przypominały zamrażarki na szynach.
Gdy wsiedliśmy ok. godz. 13 do tramwaju linii 28 na rondzie Wiatraczna, najpierw przez 10 minut trzęśliśmy się z zimna, bo przez brak ciepłego guzika pasażerowie siedzieli przy otwartych drzwiach. A termometr wskazywał temperaturę -10 st. Celsjusza. - W każdym tramwaju jest włączone ogrzewanie, niestety w pojazdach starego typu nie funkcjonuje ono wystarczająco. Dopiero w zeszłym roku dostaliśmy środki na nowy tabor, w ciągu czterech lat wymienimy 40 proc. pojazdów - mówi Michał Powałka (26 l.), rzecznik Tramwajów Warszawskich.
W autobusach było niewiele lepiej. Gdy zmierzyliśmy temperaturę w ikarusie linii 158, okazało się, że jest zerowa. - Ogrzewanie działa tak słabo, że aż zamarzają szyby - mówi Rafał Budzik (24 l.).
- Za ogrzewanie w autobusach odpowiedzialni są przewoźnicy. ZTM kontroluje, czy to robią. Apelujemy do pasażerów, by zgłaszali przypadki, gdy w autobusach i tramwajach zdarzają się nieprawidłowości - mówi Igor Krajnow (31 l.), rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego.
W autobusach firm PKS Grodzisk Mazowiecki i Mobilis temperatura nie może być niższa niż 5 stopni Celsjusza. Natomiast ITS Michalczewski i Miejskie Zakłady Autobusowe włączają ogrzewanie jeśli ma być mróz. Co ciekawe, w ikarusach, MAN-ach, jelczach i starych solarisach kaloryfery włączyć można tylko w zajezdni. Taki obowiązek mają mechanicy. Jednak często zdarza się, że tego nie robią i dlatego w pojazdach jest potwornie zimno i pasażerowie po prostu marzną.
Jak widać, w Warszawie niewiele się zmienia. Mimo że pojawiają się nowe tramwaje i autobusy, to pasażerowie i tak są skazani na podróżowanie w wychłodzonych wozach.