Do incydentu doszło w nocy z 26 na 27 września. W wynajmowanym mieszkaniu przy Bukowińskiej odbywała się libacja, którą urządzili lokatorzy. Zabawa trwała w najlepsze do późnych godzin wieczornych. Mieszkańcy wygłupiali się, a jeden z nich wpadł na pomysł zamknięcia koleżanki na balkonie. Hałas i krzyki dobiegające z lokalu rozwścieczyły jednak sąsiadów, którzy wezwali policję.
CZYTAJ TEŻ: Grupa nastolatków kradła markowe perfumy! "Pachnące fanty" sprzedawali, by imprezować [GALERIA]
- Około godziny 22 dostaliśmy pierwsze wezwanie. Funkcjonariusze pouczyli użytkowników mieszkania żeby zachowali ciszę. Po interwencji zapanowała cisza i spokój, a policjanci oddalili się - poinformował sierż. szt. Karol Gruda z policji na Mokotowie. Nic nie wskazywało na dalszy rozwój wydarzeń.
- Chwilę po północy ponownie zostaliśmy wezwani pod ten sam adres. Zgłoszenie dotyczyło kobiety zaatakowanej młotkiem - dodał Gruda. Okazało się, że w trakcie libacji, 36-latek rzucił się na koleżankę z młotkiem. Mężczyzna w pewnym momencie powiedział do koleżanki, że „ją wbije jak gwoździa”, po czym zadał jej kilka lekkich uderzeń w okolice głowy i pleców.
KLIKNIJ I PRZECZYTAJ: Pijana kobieta wezwała karetkę do swojego partnera. Potem wyjęła pistolet
Okazało się, że miał ponad 2 promile. Kobietę z ranami głowy zabrało pogotowie. Na szczęście jej stan nie był ciężki i po opatrzeniu została wypuszczona do domu. 36-latek trafił do policyjnej celi skąd, po wytrzeźwieniu został przewieziony na komendę. Usłyszał zarzuty gróźb karalnych oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia. Grozi mu do 3 lat więzienia. Nikt z imprezujących nie potrafił logicznie wytłumaczyć dlaczego doszło do ataku.