W połowie maja na zjeździe z al. Prymasa Tysiąclecia w ul. Czorsztyńską stanęły żółte, betonowe bariery. Kierowcy i mieszkańcy byli w szoku. Jak się okazuje taki zabieg urzędnicy z Zarządu Dróg Miejskich wykonali "dla poprawy bezpieczeństwa". - To wjazd, którego zgodnie z obowiązującymi przepisami w ogóle nie powinno być. Al. Prymasa Tysiąclecia to przecinająca Wolę część śródmiejskiej obwodnicy. Jest zaprojektowana i zbudowana tak, że kierowcy mogą się tam poruszać do 80 km/h. W praktyce ta prędkość jest bardzo często przekraczana. Na zjeździe w ul. Czorsztyńską dopuszczalna prędkość wynosi 30 km/h. Takie rozwiązanie powoduje skrajnie niebezpieczne sytuacje, kolizje, wypadki i potrącenia, ponieważ kierowcy nie dają rady wyhamować – wytłumaczył Jakub Dybalski z ZDM.
Polecany artykuł:
Drogowcy głowili się co zrobić, by zniwelować ten problem. Nawet zlecili wykonanie audytu w tym miejscu, który wskaże możliwe rozwiązania. Powstały dwie propozycje – zamknięcie wlotu lub przebudowa skrzyżowania. Urzędnicy wybrali to pierwsze.
Po dwóch miesiącach mieszkańcy mają dość. - Spowodowało to spore protesty. Protestowała nawet część radnych zarówno z Platformy Obywatelskiej jak i Prawa i Sprawiedliwości. Przeciwny był też burmistrz Woli. Drogowcy myśleli, że się przyzwyczaimy do nowej rzeczywistości. Mieszkańcy zostali jednak skazani na stanie w korkach. Kierowcy tracą tam 15 minut. A mamy przecież okres wakacyjny. To najgorszy model urzędniczego postępowania – skomentował Maciej Binkowski, radny dzielnicy Wola.
Polecany artykuł:
Około pół tysiąca ludzi podpisało się pod petycją do prezydenta Rafała Trzaskowskiego, w której proszą o przywrócenie funkcjonowania zjazdu. - Jeśli to miejsce jest niebezpieczne, to trzeba je lepiej oznakować i przebudować. Urzędnicy wybrali jednak łatwiejszą opcję. Dziś rano złożyłem w imieniu mieszkańców petycję. Mam nadzieję, że nie zostanie ona wyrzucona do kosza – dodał radny Bińkowski.
Polecany artykuł:
Drogowcy tłumaczą, że są skłonni przebudować skrzyżowanie, jednak nie jest to takie proste. - Wystąpiliśmy o pieniądze na przebudowę. Aby miała ona sens, trzeba wybudować tam osobny prawoskręt. Do tego trzeba przesunąć ekrany akustyczne, drogę dla rowerów i sieć ciepłowniczą. Droga wtedy będzie biegła bardzo blisko pobliskich zabudowań, co będzie się wiązało z odstępstwem w prawie budowlanym. Musimy zbadać, czy takie rozwiązanie jest w ogóle realne. Do tego czasu musimy zadbać o bezpieczeństwo uczestników ruchu, więc zamknęliśmy zjazd – podsumował Jakub Dybalski z ZDM.
Polecany artykuł: