Co się wydarzyło tego dramatycznego wieczora w jednej z kamienic, dokładnie nie wiadomo. Policja i prokuratura nie podaje szczegółów, sąsiedzi nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Nieoficjalnie słyszymy, że to 44-letnia Monika najprawdopodobniej podcięła gardło synkowi a potem sama próbowała się zabić. Zrozpaczony ojciec wezwał służby ratunkowe. Niedługo potem pojawili się też jego rodzice i brat. - Strasznie wszyscy płakali – mówi sąsiadka.
Chłopca nie dało się uratować, a kobieta trafiła do szpitala. - Nie wiem co jej odbiło. Nikt nie wie… Ona kochała to dziecko. To ładna i mądra, kulturalna kobieta – przekonuje jedna z sąsiadek. Wszyscy, z którymi rozmawiali dziennikarze „Super Expressu” zapewniali, że to porządna i ułożona rodzina. Nie ma mowy o żadnej patologii. Nic nie zwiastowało takiej tragedii.
W niedzielę drzwi do mieszkania były zaplombowane. - W poniedziałek na miejscu mają być prowadzone czynności z udziałem prokuratora.