- Ale się cieszę, że można tu pływać. Mamy wolne i pluskanie się w wodzie to najlepsza rozrywka - mówiła dziewięcioletnia Julka Nowacka, którą spotkaliśmy tam na plaży.
Od 2008 roku obowiązywał zakaz wstępu do tego najpopularniejszego kąpieliska na Mokotowie. W wodzie sanepid znalazł salmonellę, paciorkowca, gronkowca i cholerę. Przy brzegu stały tablice z zakazem kąpieli, bo ten piorunujący zestaw był naprawdę groźny dla zdrowia i życia warszawiaków.
Na szczęście po tegorocznych badaniach okazało się, że drobnoustroje zniknęły z oczka. Kąpiącym się w akwenie już nie grozi zarażenie się żadną chorobą. - W dwóch próbkach - w okolicy kąpieliska tuż przy plaży oraz w najgłębszym rejonie - nie znaleziono przecinkowca cholery. Badania przebiegły pomyślnie - mówi z zadowoleniem Wiesław Rozbicki (66 l.), rzecznik stołecznego sanepidu. Dlatego nad jeziorkiem znów wypoczywają tłumy. - Prawie jak na Mazurach! - zachwyca się odpoczywający na piaszczystej plaży Przemek Nowacki (24 l.).