Zarządzał gangiem, w którym każdy miał sprecyzowana rolę, jedni dzwonili , inni odbierali pieniądze. Sam AngeloM. (30 l.) odpowiadał za wysyłkę pieniędzy do swojego szefa, który ukrywał się w Wielkiej Brytanii. Bezczelni złodzieje wmawiali ofiarom, że ich pieniądze w banku są zagrożone lub gotówka w domu podrabiana i policja musi ja znaleźć.O ich metodach przeczytasz więcej TUTAJ - Przy ulicy Powstańców Śląskich starsza kobieta wyrzuciła do śmietnika 22,5 tys. zł., kolejna przy rondzie Wiatraczna także wyrzuciła do kosza na śmieci 25 tys. zł. Inna seniorka oddała 10 tys. zł obcemu mężczyźnie na umówione "tajne hasło". Wcześniej przez telefon usłyszała, że "zachodzi konieczność zbadania autentyczności pieniędzy", które kobieta trzyma w domu. Dzień później sama kobieta oddała oszustom 50 tys. zł, które z mężem w dwóch ratach wypłacili z kont bankowych. Złodzieje również zastraszali ofiary. Kobieta z Raszyna oddała im 40 tys. zł bo bandyta przez telefon powiedział, że inaczej utnie jej głowę.
Okradzionych emerytów była około setka. W końcu szef wnuczkowej mafii usłyszał za kradzieże prawomocny wyrok. Sędzia Dorota Radlińska z Sądu Apelacyjnego w Warszawie podtrzymała decyzję sądu okręgowego sprzed roku i skazała 30-letniego Roma na trzynaście lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Zasądziła także od oskarżonego zwrot pokrzywdzonym pieniędzy w kwocie 807 500 zł. Nie jest to cała wyłudzona suma, resztę zwrócić ma wspólnik Angelo, skazany prawomocnie przez ten sam sąd. Galerię z rozprawy sądowej Angela M. zobacz poniżej. Tak wystrojony Rom prezentował się na ławie oskarzonych.