Do naszego miasta w ostatnich dniach nadciągnęły prawdziwe upały. Dlatego warszawiacy robią, co mogą, aby choć na chwilę od nich odetchnąć. Niestety wielu z nich wchodzi do wody w fontannach. Tylko wczoraj na Polu Mokotowskim nasi reporterzy spotkali pluskające się w nich mamy z dziećmi, młodzież, a nawet psy.
- Przecież fontanny to element dekoracji miasta. Od zażywania kąpieli są baseny. Mieszkańcy chyba nie zdają sobie sprawy, jakie zagrożenia czekają na nich podczas takiego niewinnego pluskania się - mówi zszokowany Wiesław Rozbicki, rzecznik sanepidu.
- Do tych samych zbiorników, w których my moczymy nogi, sikają psy, małe dzieci i przelatujące obok gołębie. Wieczorami są ulubionymi miejscówkami meneli, którzy również nie grzeszą higieną - komentuje. W wodzie czai się więc śmiertelne niebezpieczeństwo. A jakie?
Bakterie salmonelli i coli, grzyby, jaja pasożytów, m.in. tasiemca, a także wszy i kleszcze.
- Im jest cieplej, tym bakterie szybciej się namnażają. To wbrew pozorom bardzo niebezpieczna rozrywka. Może skończyć się zapaleniem spojówek, przewodu pokarmowego albo świerzbem - ostrzega Rozbicki.
Dlatego dla ochłody lepiej położyć się w cieniu i fontannom tylko się przyglądać. Jest to dobre rozwiązanie nie tylko ze zdrowotnego punktu widzenia.
- Jeśli w takim obiekcie obowiązuje zakaz kąpieli, możemy nałożyć mandat wysokości nawet 250 zł. Jednak do tej pory wszystkie sprawy zakończyły się pouczeniem - mówi Monika Niżniak ze stołecznej straży miejskiej.