Warszawa. Gdyby nie pomoc strażników miejskich, mogło dojść do tragedii
Sytuacja miała miejsce w czwartek wieczorem, 7 września w okolicach godziny 19 na Wale Miedzeszyńskim. Strażnicy miejscy patrolowali okolice mostu Poniatowskiego. W pewnym momencie zauważyli stojący na światłach awaryjnych pojazd.
- Zauważyliśmy, że kierujący pojazdem siedzi w nienaturalnej pozycji. Zatrzymaliśmy się, aby sprawdzić, co się stało i czy siedzący w pojeździe nie potrzebuje pomocy. Kiedy podeszliśmy do kierowcy, zobaczyliśmy, że ma drgawki i jest zlany potem - mówi starszy inspektor Tomasz Plaskota.
Funkcjonariusze natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe i ułożyli mężczyzną w bezpiecznej pozycji. Cały czas informując go, że pogotowie jest już w drodze. Po przyjeździe ratowników, kierowca skody został przetransportowany do karetki. Po dokładnym badaniu stanu zdrowia mężczyzny, ratownicy podjęli decyzję o przewiezieniu go do szpitala.