Do tragicznego w skutkach wypadku doszło na trasie S8 (odc. Warszawa-Wyszków) w Radzyminie w sobotę, 7 sierpnia. Osobowe bmw uderzyło w jadące lewym pasem volvo, które odbiło nagle w prawo i zderzyło się z ciągnikiem ważącej kilkanaście ton ciężarówki. Ta - jadąc skrajnie prawym pasem - zjechała na pobocze i przebiła się przez biało-czerwone tymczasowe barierki. Pech chciał, że w tym miejscu akurat był wiadukt, z którego runął kolos. 43-letni Andrzej S., który siedział za kierownicą, nie zdołał dojechać do domu w pobliskim Wołominie. Zmarł na miejscu podczas reanimacji. W internecie pojawiły się wpisy, że tego dnia kierowca z Wołomina cieszył się, że jego córeczka ma urodziny. Zamiast radości z rodzinnej uroczystości, przyszła rozpacz.
Tymczasem dwóch mężczyzn z bmw uciekło z miejsca wypadku. Zostawili pogruchotane auto i poszli przez wiadukt. Policja jeszcze w sobotę 7 sierpnia zatrzymała dwóch podejrzanych na Targówku. Byli nietrzeźwi i obaj mieli już konflikty z prawem. Jak się okazało, tylko jeden jednak ma związek z wypadkiem na S8. Trafił do aresztu. Drugi został zwolniony. Ale żaden nie siedział wtedy za kierownicą.
Poszukiwania kierowcy bmw rozpoczęły się więc na nowo. Dopiero wczoraj po południu został zatrzymany. – Został przesłuchany, usłyszał zarzut ucieczki i nieudzielenia pomocy poszkodowanym. Grozi mu do 12 lat więzienia – przekazała „Super Expressowi” Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Kierowca przyznał się do spowodowania wypadku. Prokurator zawnioskował o tymczasowy areszt. O tym we środę zdecyduje sąd.