Godzina 8.00, ulica Modlińska przy Kanale Żerańskim. Dwa pasy jezdni w kierunku centrum są zapchane przez tysiące samochodów. Kierowcy z Tarchomina, Legionowa, Jabłonny chcą jak najszybciej dojechać do pracy.
Strumienie aut płyną nie tylko od strony Tarchomina, ale też ul. Płochocińską. Kierowcy z Marek, Wołomina, starej Białołęki i Nieporętu chcą w ten sposób ominąć zwężenia na ul. Toruńskiej i żeby dojechać do mostu Grota-Roweckiego, uciekają właśnie do Modlińskiej.
Niestety, zbyt wąska Modlińska nie jest w stanie pomieścić tylu samochodów, bo działają tu tylko dwa z trzech pasów. Trzeci stoi pusty. Dlaczego? Bo to buspas, którym co parę minut przejedzie miejski autobus albo taksówka. Kierowcy mają tego serdecznie dosyć.
- Tak nie może być! - denerwuje się Bartosz Rytel (23 l.), student. - Cierpimy w gigantycznych korkach, a wolny pas jezdni jest niemal zupełnie nieużywany. Ten widok doprowadza mnie do szewskiej pasji! - wścieka się.
Buspas na Modlińskiej ciągnie się od ulicy Światowida do Elektrociepłowni na Żeraniu. Jednak na czas, gdy Modlińska przy Kanale Żerańskim jest zwężona, a na Trasie Toruńskiej drogowcy wyburzają stare estakady, urzędnicy Zarządu Transportu Miejskiego powinni zawiesić funkcjonowanie buspasa. Przynajmniej na odcinku między ul. Płochocińską a Toruńską. Dzięki temu tysiące kierowców mogłyby szybciej i sprawniej wyjeżdżać do mostu. Niestety, urzędasy nie mają zamiaru pomagać kierowcom.
- Im bardziej utrudniony jest ruch na drogach, tym bardziej trzeba uprzywilejować komunikację miejską - odpowiada Igor Krajnow (31 l.), rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego.
To przykre i skandaliczne, że urzędnicy nie chcą słuchać głosu mieszkańców. Wolą rzucać kierowcom kłody pod nogi i wymyślać kolejne absurdy.