Korki, zapchane autobusy jeżdżące stadami, potoki pasażerów i przepychanki na przystankach. To bez wątpienia największy komunikacyjny horror ostatnich lat. Poniedziałek, pierwszy roboczy dzień, po zamknięciu pl. Wileńskiego pokazał, że utrudnienia związane z budową głównej praskiej stacji drugiej linii metra będą naprawdę dotkliwe. Kierowcy pozbawieni Targowej na odcinku Białostocka i 11 Listopada, Trasy W-Z między Dworcem Wileńskim a Wisłostradą i Jagiellońskiej między Ratuszową a Kłopotowskiego utknęli w gigantycznych korkach na wszystkich możliwych objazdach. W godzinach szczytu stała ul. Starzyńskiego, most Gdański, Wybrzeże Helskie i Szwedzka. Klęli także ci, którzy próbowali ominąć Dworzec Wileński jeszcze większym łukiem - sznury samochodów blokowały też Strażacką, Zabraniecką i Żołnierską, ale też Trasę Toruńską. Niemal pusta była jedynie Radzymińska. Pustkami świeciły też parkingi przygotowane dla kierowców chcących przesiąść się do komunikacji publicznej w al. Solidarności.
Tym, którzy wybrali wczoraj autobusy, też nie brakowało powodów do narzekania. Po przyjeździe każdego porannego pociągu z Dworca Wileńskiego na prowizoryczne przejścia dla pieszych wylewał się prawdziwy potok pasażerów. Główny przystanek przesiadkowy przy cerkwi nie był w stanie pomieścić oczekujących na autobusy! Nie brakowało też osób, które błądziły, szukając swoich przystanków. Informatorzy Zarządu Transportu Miejskiego mieli ręce pełne roboty. Przedstawiciele ZTM sprawdzian bojowy nowej organizacji ruchu na Pradze ocenili jednak... pozytywnie. - Komunikacja działa dobrze - stwierdził Igor Krajnow (33 l.), rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego.