Zdrożały bilety WKD

- Dojeżdżam do pracy w Grodzisku Mazowieckim z Dworca Śródmieście i już było drogo, teraz to już prawie 200 zł miesięcznie na bilety! - denerwuje się Maria Saleciak (50 l.), nauczycielka. - Nie wiem, skąd mam brać na to wszystko pieniądze i nie wiem, za co płacę. Przecież to wszystko wygląda strasznie, ten dworzec to ruina! - rozgląda się po peronie kobieta.

Trudno się dziwić wściekłości pasażerów Warszawskiej Kolei Dojazdowej. Od początku października podrożały prawie wszystkie rodzaje biletów - od każdego typu okresowych po jednorazowe do tak zwanej trzeciej strefy czasowej, czyli na podróż trwającą dłużej niż 38 minut. Przykładowo z Grodziska Mazowieckiego do centrum Warszawy trzeba teraz zapłacić 162 zł zamiast 147 zł miesięcznie. Za 30-dniowy bilet z Michałowic do Śródmieścia zapłacimy nie 97 zł, a już 106, a za kwartalny aż 265 zł, a nie 242 zł.

- Nasza sytuacja się zmieniła i pasażerowie muszą niestety dołożyć do dotychczasowych cen biletów po 8-9 proc. starej ceny. Wszystko przez podwyżki cen energii elektrycznej, takie koszty ujawniają się zawsze pod koniec roku - tłumaczy Krzysztof Kulesza (30 l.), rzecznik WKD.

A pasażerowie są po prostu zmuszeni do płacenia więcej za bilety i nikogo nie obchodzi, skąd wezmą na to pieniądze.

Julia Marchwicka (20 l.), studentka:
- Jestem oburzona kolejnymi podwyżkami cen biletów. Wydam fortunę na dojazd do szkoły w Warszawie!

Elżbieta Gałązka (21 l.), studentka:
- Wciąż podnoszą opłaty za przejazd, ale nasze pieniądze wydają chyba na swoje własne pensje, bo dworce są w opłakanym stanie.

Marcin Pałęcki (25 l.), sprzedawca:
- Skandal! Mój bilet kwartalny podrożał o 23 zł, a nadal jadę w brudzie i tłoku, WKD nie szanuje swoich pasażerów.

Maria Saleciak (50 l.), nauczycielka:
- WKD bezczelnie z nas zdziera! Teraz za dojazdy do Grodziska muszę płacić co miesiąc 162 zł.