Wszystko zaczęło się od zbrodni doskonałej. Złodzieje za cel upolowali sobie sklepy z odzieżą w Galerii Mokotów. Kiedy zebrali fanty i udało im się uniknąć zatrzymania na bramkach, od razu wsiedli do srebrnego forda focusa, którego zaparkowali w pobliżu.
Para nie wiedziała jednak, że jest obserwowana przez policję. - Funkcjonariusze zauważyli mężczyznę i kobietę wsiadających do auta. Mundurowi wcześniej ustalili, że mogą mieć przy sobie kradzione rzeczy. Kiedy samochód ruszył, policjanci dali sygnał do zatrzymania się pojazdu. Siedzący za kierownicą mężczyzna najpierw zwolnił, a następnie przyspieszył i podjął ucieczkę - relacjonował asp. szt Robert Koniuszy z komendy na Mokotowie.
Na komendę
Podczas pościgu okazało się, że złodzieje jadą w znanym policjantom kierunku - przed komendę na Malczewskiego. Mundurowi byli w kompletnym szoku, kiedy kierowca wysadził przed głównym wejściem swoją partnerkę, a sam ruszył w dalszą ucieczkę.
- Drugi radiowóz kontynuował pościg. Ford został zatrzymany przy ul. Bukierowej. Kobieta początkowo twierdziła, że nie zna mężczyzny, z którym jechała. Po chwili jednak przyznała, że to jej mąż, a ubrania ukradli, ponieważ chcieli dorobić, gdyż mają na utrzymaniu 3-miesięczne dziecko - podsumował Koniuszy.
Małżeństwo trafiło do policyjnego aresztu. Teraz grozi im do 5 lat więzienia.