Jerzy Pilch zmarł w swoim domu w Kielcach w piątek po południu.
„Do ostatnich chwil życia był świadomy. Był ciepłym, czułym człowiekiem. Kochał życie, nie był samotnikiem, jak próbowano go przedstawiać” – powiedziała „Gazecie Wyborczej” jego żona Kinga Strzelecka. Od kilku dni pisarz miał problemy z ciśnieniem. Chorował też na Parkinsona.
Z wykształcenia był polonistą po Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisał do „Tygodnika Powszechnego” „Hustlera”, „Polityki”, „Dziennika” i „Przekroju”.
Jerzy Pilch przez wiele lat był związany z Warszawą. W 2019 przeniósł się do Kielc razem z żoną, jeździł już wtedy na wózku inwalidzkim.
- To był bardzo dobry, ciekawy, interesujący pisarz, człowiek kultury. Jego felietony w Tygodniku Powszechnym jeszcze przed przeprowadzką do Warszawy były dla mnie bardzo ważne - wspomniał pisarza na twitterze Minister Kultury Piotr Gliński
Jerzy Pilch w 1989 r. dostał Nagrodę Fundacji im. Kościelskich za "Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej". W 2001 r. zdobył Nagrodę Literacką "Nike" za powieść "Pod Mocnym Aniołem", która stała się powszechnie znana także dzięki filmowi Wojciecha Smarzowskiego pod tym samym tytułem z niesamowitą rolą Roberta Więckiewicza.
Był też autorem m.in. powieści "Marsz Polonia" czy "Wiele Demonów" a w tym roku wydał "60 felietonów najjadowitszych".
Jerzego Pilcha w ciepłym wpisie pożegnał też prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski:
"Niesamowity umysł, mistrz języka. Zawsze potrafił znaleźć celny komentarz, zawsze potrafił użyć do niego właściwych słów. Nagradzany – zawsze zasłużenie. Będzie nam bardzo brakowało Jerzego Pilcha, jego książek i tekstów"