Taksówkarze już po wakacjach będą mogli zmienić stawkę początkową (za tzw. trzaśnięcie drzwiami) z dzisiejszych 8 zł na 10 zł. I ustawić opłatę maksymalną za kilometr jazdy z obecnych 3 zł do 5 zł (7,5 zł w nocy). Choć zapewne nie wszyscy przewoźnicy od razu zdecydują się na taki skok cenowy z obawy przed utratą klientów. Opłata za godzinę oczekiwania taksówki na klienta wzrośnie z 40 do 50 zł.
To są niższe stawki niż postulowały związki taksówkarskie. W petycjach do rady miasta domagali się 5 zł za kilometr, 12 zł opłaty początkowej i 60 zł za godzinę postoju. Radni uznali takie limity za zbyt wysokie, ale taksówkarze i tak się cieszą, bo to pierwsza zgoda samorządu na podwyżki w taksówkach od 2011 roku!
Jedno tylko taksówkarzom nie w smak. Żeby ulżyć pasażerom, radni dorzucili jeszcze „bonus”: znika druga strefa taryfowa. Dziś ktoś, kto jedzie na obrzeża miasta, na daleką Białołękę. Targówek, Wilanów, Włochy czy Wawer, a nawet kawałek Mokotowa, w pewnym momencie dostrzega jak taksometr zaczyna przyspieszać z nabijaniem ceny. To oznacza, że taksówka wjechała w II strefę, a tam stawka liczy się podwójnie. Teraz takie same stawki będą obowiązywać w granicach całej Warszawy. Taksówkarze będą musieli też zmienić nieco oznakowanie - na drzwiach auta musi być widoczny pełny numer licencji.
Polecany artykuł:
Radny Dariusz Figura, szef klubu PiS w Radzie Warszawy uważa, że Koalicja Obywatelska „przechytrzyła” tą decyzją taksówkarzy i w ostatecznym kształcie nie była ona skonsultowana z taksówkarzami. – Nieprawda. Podstawowa obietnica związana ze wzrostem stawek została spełniona – ripostował wiceprzewodniczący Rady Warszawy Sławomir Potapowicz (KO).
Za takimi rozwiązaniami głosowało 41 z 60 radnych. Cztery osoby wstrzymały się od głosu, reszty rajców nie było na tym głosowaniu. Uchwała wejdzie w życie 60 dni po opublikowaniu jej w dzienniku urzędowym, a więc najwcześniej we wrześniu.