Kamil, ok godz. 20 poszedł odprowadzić dziewczynę do domu. Potem wrócił do siebie. Ale kilka minut potem znów wyszedł z mieszkania przed swój blok. Nie przypuszczał nawet w najgorszych snach, że już do niego nie wróci. Po godz. 23, dosłownie kilka metrów od klatki, gdzie mieszkał został zaatakowany przez grupę młodych ludzi z osiedla. W trakcie szarpaniny jeden z napastników wyciągnął nóż i zaczął dźgać go na oślep, przeciął mu tętnicę. 19-latek padł na ziemię i zalał się krwią. Na miejsce natychmiast wezwano pogotowie ratunkowe i policję. - Funkcjonariusze po godz. 23 otrzymali informację, że w pobliżu bloków leży ranny mężczyzna. Pod wskazany adres udał się patrol policji. Na miejscu było już pogotowie ratunkowe – informuje podkom Kinga Drężek-Zmysłowska z płońskiej komendy. Okazało się, że młody mężczyzna jest nieprzytomny i ma rany kłute na ciele. Ratownicy podjęli jego reanimacje. Niestety, ale nie udało im się przywrócić mu funkcji życiowych. Funkcjonariusze natychmiast podjęli czynności i rozpoczęli poszukiwania sprawców. Jakiś czas później zatrzymali całą grupę zamieszaną w morderstwo. Wszyscy trafili do policyjnej celi. Jak dowiedzieli się nieoficjalnie dziennikarze Super Expressu grupa była pod wpływem alkoholu i narkotyków. - Przyszli o północy koledzy i powiedzieli, że Kamil leży przed blokiem cały we krwi. Jeszcze żył. Dlaczego oni go zabili? Przecież nic nikomu nie zrobił – mówi Magda, siostra Kamila. Mama nie potrafi pogodzić się ze śmiercią syna. - Zabili mi syna pod domem. Powinni za to zgnić w więzieniu – mówi pani Ewa. Dlaczego Kamil zginął? Wyjaśni to prokuratorskie śledztwo. W poniedziałek wszyscy zatrzymani zostaną przesłuchani przez prokuratora.
PRZECZYTAJ Stolica i okolica: UWAGA NA BRAK WODY! Sprawdź, czy to przypadkiem nie u Ciebie