Marek B. miał już w przeszłości zatargi z prawem. Kradł, niszczył, nie płacił alimentów i znieważył funkcjonariuszy. Za te postępki siedział w więzieniu. Od dłuższego czasu mieszkał z matką, która jest nieporadna i porusza się o balkoniku. 25 listopada kobieta zadzwoniła na policję. Podczas interwencji jej syn był kompletnie pijany i pobudzony. Badanie alkomatem wykazało aż cztery promile alkoholu! Krzyczał coś bez ładu i sensu, wyzywał przy policjantach matkę. Po tym, co wyznała przerażona kobieta, włos jeży się na głowie.
Seniorka wyznała, że od długiego czasu była ofiarą przemocy. Jej syn okazał się być potworem - bił ją i poniżał w przeróżny sposób. - Krzyczał na nią, wszczynał awantury, wyzywał i nie dawał sapać. Potrafił puszczać specjalnie głośną muzykę i skakać zupełnie pijany po domu. Niszczył jej meble, demolował mieszkanie. Pluł jej w twarz, raz nawet wylał jej kiszoną kapustę na głowę - przekazał Robert Koniuszy z mokotowskiej policji. Gdy kobieta chciała wezwać pomoc, nie pozwalał jej wyjść z mieszkania.
Policjanci wyrwali ją z rąk oprawcy
Kobiecie udało się w końcu wezwać pomoc przez telefon. Policjanci uwolnili ją nareszcie od zwyrodniałego syna. Po interwencji mężczyzna trafił do policyjnego aresztu, a po gdy wyparowały z niego promile, został przewieziony do prokuratury. Zastosowano wobec niego tymczasowy areszt. - Tak samo jak policjanci, prokurator nie miał wątpliwości, żeby odizolować oprawcę od ofiary. Do sądu został złożony wniosek o tymczasowe aresztowanie 42-latka. Sąd przychylił się do wniosku i postanowił umieścić mężczyznę w areszcie śledczym na 3 miesiące. Do czasu rozprawy, podczas której może zostać skazany nawet na 8 lat więzienia - przekazał Robert Koniuszy.
Polecany artykuł: