Znów wypadek na ul. Sokratesa. Zmiany na ulicy na Bielanach nie chronią przed piratami drogowymi!

i

Autor: WawaHot News24

A tuż obok leżał wieniec i płonęły znicze

Znów wypadek na ul. Sokratesa! Zmiany na tej ulicy w Warszawie wciąż nie chronią przed nieodpowiedzialnymi kierowcami

2024-06-10 20:10

Przerażające! Znów doszło do poważnego potrącenia na ul. Sokratesa na warszawskich Bielanach. I to niemal w tym samym miejscu, gdzie w 2019 roku pomarańczowe bmw zmiotło z jezdni 33-letniego Adama, który zdążył zepchnąć na pobocze żonę i dziecko, ale sam stracił życie. Wszystkie zmiany, których dokonano na tej ulicy po śmiertelnym wypadku, niestety wciąż nie chronią przed piratami drogowymi i nieodpowiedzialnymi kierowcami.

W poniedziałek (10 czerwca 2024) na ul. Sokratesa na warszawskich Bielanach kierujący skodą obywatel Ukrainy stracił panowanie nad pojazdem i zjechał na chodnik, gdzie uderzył w znak drogowy, który następnie uderzył przejeżdżającego hulajnogę mężczyznę. Jak się okazało, kierowca skody był pod wpływem alkoholu. Jego wynik po dmuchnięciu w alkomat to ponad 2.5 promila! Pijany kierowca został zabrany na komisariat a poszkodowany mężczyzna został zabrany do szpitala.

Działo się to dosłownie parę metrów od miejsca, w którym w 2019 roku pomarańczowe BMW z Krystianem O . za kółkiem zabiło na przejściu dla pieszych Adama (33 l.). Mężczyzna zdążył wtedy ocalić swoją żonę i dziecko, spychając je w ostatniej chwili na pobocze, ale sam nie zdążył uciec przed rozpędzonym autem. Kierowca pomarańczowego BMW usłyszał wyrok – 7 lat i 10 miesięcy do odsiadki, później został nieco złagodzony. Ale ten śmiertelny wypadek na ul. Sokratesa przyczynił się do wielkich zmian na tej ulicy. Ulica Sokratesa stała się kolejną arterią w Warszawie zwężoną z dwóch pasów ruchu w każdą stronę, do jednego, a ruch samochodowy został tam uspokojony poprzez rondo i wysepki na środku jezdni oraz nowe przejścia dla pieszych.

Jak się okazuje, wszystkie te zmiany nadal nie chronią pieszych przed nieodpowiedzialnymi kierowcami.

Parę metrów dalej od miejsca, gdzie w poniedziałek doszło do wypadku, leżał wieniec świeżych kwiatów i paliły się znicze. To było miejsce śmierci Adama – jak memento dla innych kierowców. Niestety  - jak widać - nieskuteczne.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki