Znowu to zrobili. Ostatnie Pokolenie zablokowało Marszałkowską. Ludzie dostali furii
Ostatnie Pokolenie nie odpuszcza i od jakiegoś czasu regularnie blokuje stołeczne ulice. W czwartek (11 lipca) zablokowali Wał Miedzeszyński. W środę (17 lipca) kierowcy utknęli na moście Świętokrzyskim. Zupełnie nieoczekiwanie dzień później aktywiści znów wyszli na ulicę.
Około 8.30 w czwartek grupa kilkunastu członków ruchu weszła na jezdnię i zatrzymała auta jadące Marszałkowską w kierunku Mokotowa. Na ten widok kierowcy zaczęli objeżdżać protestujących, skręcając w ulicę Żurawią. Po chwili i tak utworzył się jednak korek. Aktywiści przepuścili jedynie autobusy miejskie, pracowników poczty i służby zdrowia. Działacze trzymali tabliczki z nazwami kilku z ponad 100 gmin w Polsce, w których już jest problem z wodą.
Tym razem kierowcy stojący w korku byli spokojni. Furii dostali za to piesi, którzy obserwowali wszystko z chodnika i przystanku tramwajowego. - Co wam zrobili ci wszyscy ludzie, którzy jadą do lekarza, albo z dziećmi do żłobka i smażą się teraz w samochodach? - argumentował czekający na tramwaj mężczyzna. - Martin Luther King też był przez wszystkich znienawidzony – odparł siedzący na asfalcie młody człowiek. - A wy jesteście najbardziej znienawidzonymi ludźmi na tej ulicy! - wypalił do niego wściekły przechodzień.
- To się nie mieści w głowie. Co oni tutaj wyprawiają? Zamiast iść na plażę albo do roboty, to wszystko zablokowali! – krzyczała okoliczna mieszkanka.
To bardzo przykry sposób domagania się swoich praw. Jednak w sytuacji, w której politycy kłamią, trzeba po takie środki sięgać – mówi nam Przemysław Radwański (68 l.), nauczyciel akademicki, który od kilku tygodni wspiera młodych działaczy. Twierdzi, że rząd nie dotrzymał obietnic i nie inwestuje wystarczająco w transport publiczny. Wykładowca nie blokował ruchu, ale rozdawał przechodzącym obok ludziom ulotki z postulatami Ostatniego Pokolenia.
Po kwadransie na miejscu była policja. Część aktywistów przykleiła się do jezdni mocnym klejem szybkoschnącym. Mundurowi byli jednak przygotowani i specjalnym rozpuszczalnikiem odkleili protestujących, następnie znieśli z drogi i spisali ich dane. Po kolejnych kilkunastu minutach ruch wrócił do normy.
"Dwanaścioro osób weszło na drogę trzymając tabliczki z nazwami kilku ze 125 gmin, które już w tym roku wydały apele o oszczędzanie wody. To m. in. Chmielno, Osięciny, Panki, Lipno, Rybno, Bardo, Sarnaki, Supraśl, Łomża i Piątnica. Kontynuowanie blokad to reakcja na ciągły brak odpowiedzi Premiera na podstawowe postulaty ruchu. Po około 20 minutach pojawiła się policja i zniosła osoby blokujące z drogi" - napisali po akcji działacze.