Zobacz jakie cacka zafundowała sobie miejska spółka za 20 milionów!

Szczególnie ciekawe są ciężarówki do odbioru odpadów biodegradowalnych. To sześć stosunkowo malutkich wozów, które wcisną się nawet w wąską osiedlową uliczkę. - To takie wanny na kółkach. Szczelne, bo te odpady bywają bardzo mokre – zwraca uwagę Robert Kołodziejski, dyrektor departamentu w MPO. Na razie warszawiacy nie mogą pochwalić się odzyskiem bioodpadków. - Ich jakość nie pozwala by produkować nawóz czy biogaz – stwierdza wiceprezydent Michał Olszewski.

Wiceprezydent sam chętnie zasiadł za kółkiem jednej z nowoczesnych śmieciarek. - Żadna firma nie utrzyma się na rynku bez inwestycji w rozwój. Cieszę się , ze udało się pozyskać nowoczesne pojazdy. Zależało nam, by były one jak najbardziej niskoemisyjne a więc pezpylne - zwraca uwagę wiceprezydent Olszewski.

Wiceprezes MPO Jarosław Robak przekonuje, że nowe samochody są bezpieczne dla pracowników spółki ale także dla warszawiaków, którzy mogą już zobaczyć nowe pomarańczowe wozy na ulicach. Te wielkie, które będą zabierać po jednej frakcji odpadów. - Mają jedną komorę. Na warunki wielkomiejskie to najbardziej ekonomiczne pojazdy - twierdzi dyrektor Robert Kołodziejski. Jedna komora nie oznacza jednak, że wszystkie śmieci zebrane z jednej posesji będą trafiać do niej jednocześnie. - Pracownicy wyjeżdżając takimi wozami ładują do komory tylko jedną frakcję. A więc jednego dnia jada np. po szkło, następnego dnia po odpady zmieszane - wyjaśniają szefowie MPO.