W nocy z 12 na 13 grudnia rodzina Dobroszów z Grzegorzewic smacznie spała. Około godz. 1 w nocy usłyszeli hałasy na podwórku, ale nic nie zobaczyli, więc wrócili do łóżek. Rano okazało się, że pod osłoną nocy złodzieje wyprowadzili ze stajni trzy konie. Na szczęście niedługo potem jeden wrócił do domu. - Prawdopodobnie próbowali załadować Czarnego do przyczepy, a on nigdy na to nie pozwala. Pewnie im uciekł. Ale Lejdi i Malaga były takie posłuszne... - mówi łamiącym się głosem Joanna Dobrosz.
ZOBACZ: Anna Wendzikowska w bikini. Boskie ciało odsłonięte w grudniu!
Kobieta natychmiast powiadomiła policję. Na szczęście obie klacze są zaczipowane. - Polski Związek Hodowców Koni poinformował inspekcję weterynaryjną i zablokował kanały sprzedaży za granicę i uboju w kraju - mówi pan Dominik, mąż pani Joanny. Sąsiedzi Dobroszów są przerażeni. Zaczęli zakładać alarmy i kamery. Boją się o swój dobytek, bo zniknięcie koni to nie pierwsza kradzież w okolicy. W ciągu dwóch miesięcy skradziono kilka krów, traktor, ciągnik, kosiarkę i odnotowano jedną próbę kradzieży koni. - Boimy się, że nasze dziewczynki poszły na ubój - mówi pani Joanna.
Dla osoby, która wskaże miejsce pobytu kobyłek, przewidziano 1000 zł nagrody. Ktokolwiek może pomóc w odnalezieniu klaczy, proszony jest o kontakt z redakcją "Super Expressu" pod nr. 22 515 90 01.