Mężczyzna zaginął 12 lipca w trakcie koncertu na Stadionie Narodowym. 27-latek odłączył się od grupy znajomych. Następnie nie wrócił do miejsca zamieszkania i nie kontaktował się z najbliższymi. Rodzina zgłosiła zaginięcie mężczyzny. Poszukiwania były prowadzone na szeroką skalę.
Pierwszego dnia po zaginięciu policjanci ustalili, że mężczyzna zatrzymał się w jednym z warszawskich hoteli. Tożsamość mężczyzny została potwierdzona na podstawienie nagrań z kamer tego hotelu. Zdjęcie pojawiło się na policyjnych stronach i w mediach.
Okazało się, że w czasie, gdy mężczyzna był poszukiwany przez policję, odwiedził kilka miast: Łódź, Białystok i Częstochowę. Następnie mężczyzna wrócił do hotelu, w którym nocował na początku. To właśnie obsługa obiektu poinformowała policję, że poszukiwany mężczyzna wrócił do hotelu.
- Telefon zostawił w samochodzie, nie kontaktował się z nikim poprzez internet, więc mógł sobie nie zdawać sprawy z tego, że był poszukiwany - tłumaczy nadkom. Robert Szumiata, Komenda Stołeczna Policji.
Mężczyzna rozmawiał już z policją i z kolegami z wojska. Policja nie zna odpowiedzi na pytanie, czy 27-latek zostanie ukarany.
Polecany artykuł: