Rozkruszek mączny to gatunek roztocza, który pojawia się głównie w magazynach z suchą żywnością. Według ekspertów, żeruje na suszach i mąkach - zjada, zawilgaca i doprowadza do pleśnienia. U ludzi powoduje mocne swędzenie ciała, a zjedzenie grozi zatruciem. Skąd się wziął z dnia na dzień w mieszkaniu w Milanówku? - Robiliśmy w tym czasie zakupy wyłącznie w dwóch sklepach - Frisco oraz Barbora. Nie ma możliwości, aby pasożyt dostał się tu inaczej, występuje tylko w suchych produktach, które wtedy kupowaliśmy - mówi pan Piotr. - Od początku pandemii z żoną bardzo baliśmy się o naszego 90-letniego tatę. Izolowaliśmy się, jak tylko się dało, wszystkie zakupy robiliśmy on-line. A robale pojawiły się zaraz po tym, jak przywieźli nam zakupy. Ani Frisco ani Barbora nie przyznają się do rozprzestrzenienia roztoczy.
- Producenci produktów, które mogły być potencjalnie zainfekowane, poinformowali nas, iż w procesach weryfikacji na terenach ich zakładów oraz w ich produktach nie wykryto śladów kontaminacji rozkruszkiem. W takiej sytuacji nie możemy uczestniczyć w kosztach dezynsekcji i skutków "inwazji", gdyż nasz sklep nie przyczynił się do niej - przeczytał Piotr Krawczyk w odpowiedzi od sklepu Frisco.pl.
- Regularnie i cyklicznie wykonywana jest dodatkowa dezynfekcja i deratyzacja naszego magazynu. Żadne z badań nie wykazało obecności wspomnianego roztocza - pisze także firma Barbora.pl.
Te niemal niewidoczne, białe larwy rozmnażają się niezwykle szybko, a ich usunięcie trwa ponad miesiąc. Rozkruszek mączny pomimo swojej niewinnej nazwy potrafi spowodować poważne zaburzenia żołądkowe. Żeby oczyścić dom z pasożytów, małżeństwo musiało się wyprowadzić na cztery tygodnie. Ekipa chemików dwukrotnie spryskuje dosłownie wszystko. A wszystkie produkty spożywcze trafiły na śmietnik. - Wyrzuciliśmy jedzenie warte 3 tys. zł. Czyszczenie chemiczne pochłonęło kolejny tysiąc - mówi Piotr.
Polecany artykuł: