- Nie może być tak, że on nawet nie przeprosi za swoje błędy, nie mówiąc już o braniu odpowiedzialności za skandaliczne pomyłki - grzmią posłowie, wyliczając błędy, które sami zaobserwowali na stołecznych ulicach. Poseł Michał Szczerba (34 l.) z Platformy Obywatelskiej ma za sobą już jedną przeprawę z inżynierem Galasem. Przez kilka lat jako warszawski radny, a potem poseł walczył o sygnalizację świetlną u zbiegu Bema i Kasprzaka, gdzie dochodziło do olbrzymiej liczby wypadków i kolizji. Szczerba był wówczas porażony opieszałością drogowców i miejskiego inżyniera ruchu. Wnioskował nawet do Ratusza o kontrolę w jego biurze. - Moje doświadczenia związane z tamtą sprawą są fatalne. Nie dziwię się, że tak często działania inżyniera są ostro krytykowane - mówi. Dlatego poseł zapewnia, że przyjrzy się obecnym dokonaniom inżyniera i skargom naszych Czytelników. - Możecie na mnie liczyć. Przeanalizuję te przypadki i wystosuję odpowiednią interpelację do prezydent Warszawy - obiecuje.
Szczerbie nie podobają się głównie buspasy działające podczas weekendów, kiedy autobusów na ulice wyjeżdża zdecydowanie mniej.
Ale zastrzeżenia do pracy miejskiego inżyniera ma również Artur Górski z Prawa i Sprawiedliwości. - W wypadku pana Galasa nie ma nawet przyznania się do winy. Nie można przechodzić obok tego obojętnie i chować głowy w piasek. Mnie osobiście denerwuje zła koordynacja sygnalizacji. Nie ma znaczenia, czy jest korek, czy nie, bo i tak muszę co chwilę stawać na czerwonym - mówi "Super Expressowi" i przyznaje, że prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz (59 l.) powinna pomyśleć o wyciągnięciu konsekwencji. - Trzeba w końcu zwolnić inżyniera za brak profesjonalizmu i zatrudnić kogoś kompetentnego - kwituje polityk. Posłowie rozumieją fakt, że Warszawa jest w ciągłej budowie, ale nie można pozwolić na błędy i nieudaczność urzędników, bo to grozi całkowitym paraliżem miasta.