Jedna noc odebrała światu troje kochających się ludzi. Z czteroosobowej rodziny przeżyła jedynie 32-letnia żona Dawida S., która w ciężkim stanie trafiła do szpitala. To jej mąż wezwał na miejsce straż pożarną. Niestety, ona także nie przeżył w starciu z piekielnym żywiołem. Wszystko wydarzyło się w drugi dzień Świąt Wielkanocnych.
W rok od tej straszliwej nocy reporterzy „Super Expressu” odwiedzili miejsce, w którym spoczęli Zuzia, Dawidek i ich kochający tata. Leża we wspólnej mogile na cmentarzu parafialnym w Oleksinie. Na marmurowej płycie wryte są zdjęcia ofiar pożaru, a na środku nagrobka na kamiennym czarnym sercu znajduje się ściskający za serce napis –„Lecz oni przecież ciągle żywi. Nadal wytrwale są wśród nas. Ich dusze przy nas pozostały, tylko ich ciała zabrał czas”.
Dramatyczną noc opisał reporter „Super Expressu. - Pożar wybuchł kilkanaście minut po północy z niedzieli na poniedziałek na poddaszu budynku mieszkalnego, w którym znajduje się ośrodek zdrowia. Na miejscu pojawiły się jednostki gaśnicze z okolicznych OSP, Państwowej Straży Pożarnej z Siedlec i Mińska Mazowieckiego. W sumie w akcji ratowniczej uczestniczyło 14 jednostek straży pożarnej i blisko 50 strażaków. Z palącego się mieszkania ewakuowano czteroosobową rodzinę. 31-letni mężczyzna, który powiadomił o pożarze zginął na miejscu.
Prokuratura nadal bada sprawę
Mimo, że od dramatu minął rok, to prokuratura nadal nie ustaliła, co było przyczyną pożaru. Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonowa w Siedlcach mające na celu ustalenie przyczyn tragedii nie zostało jeszcze zakończone. Wiadomo jedynie, że rodzina zatruła się czadem.