Osiedle Dudziarska położone w szczerym polu, otoczone z każdej strony liniami kolejowymi, sąsiadowało jedynie ze spalarnią śmieci, aresztem śledczym i zdezelowanymi ogródkami działkowymi. Od reszty miasta zostało szczelnie odseparowane liczącą kilkadziesiąt torów, ogromną zajezdnią kolejową. Do bloków nie doprowadzono gazu, ciepłej wody, ani centralnego ogrzewania. Początkowo w mieszkaniach były jedynie piece węglowe, później ogrzewano się głównie piecykami elektrycznymi. Komunikację miejską doprowadzono dopiero po 13 latach, a nawet wtedy autobus kursował jedynie co półtorej godziny.
Czytaj też: Likwidację osiedla zapowiadano od trzech lat. Szczegóły TUTAJ. Kliknij
W okolicy nie było szkół sklepów ani placówek medycznych. Najszybsza droga do miasta prowadziła przez tory kolejowe, co wiązało się jednak ze śmiertelnym niebezpieczeństwem, lub otrzymaniem mandatu od Straży Ochrony Kolei.
ZOBACZ nasze wideo:
Mieszkania celowo miały jak najniższy standard, tak aby lokatorzy chcieli się, jak najszybciej się z nich wynieść, tak się jednak nie stało. Po pewnym czasie na osiedle zaczęto wysyłać nowych lokatorów, rodziny, które oczekiwały na mieszkania komunalne, skazując je na mieszkanie w getcie pełnym alkoholików i ludzi z marginesu społecznego.
Warto zobaczyć: Interwencja księdza egzorcysty w szpitalu psychiatrycznym
Burdy, libacje i akty wandalizmu były na porządku dziennym zamieniając życie wielu porządnych mieszkańców w prawdziwy koszmar. W mieszkaniach panowała wilgoć i grzyb, a z klatek nierzadko dobiegał odór stęchlizny i odchodów. Bloki zaczęły straszyć odrapanymi elewacjami z wulgarnymi napisami i zdewastowanymi klatkami schodowymi. Kilka lat temu w pobliżu torów znaleziono nawet zwłoki pozbawione głowy. Rozwiązaniem problemu miało być zakwaterowanie w blokach policjantów. Rodziny funkcjonariuszy nie były jednak zachwycone tym rozwiązaniem i większość mundurowych szybko opuściła feralne osiedle.
Mieszkańcami osiedla zainteresowali się działacze społeczni i artyści, którzy organizowali dla miejscowej młodzieży warsztaty i różnego rodzaju zajęcia. W ramach jednego z projektów na blokach powstały wielkie murale wzorowane na „Czarnym kwadracie” Kazimierza Malewicza. Mieszkańcy nie kryli oburzenia, twierdzili, że za te pieniądze powinno się wyremontować budynki, a nie tworzyć dzieła artystyczne. Ostatecznie władze miasta postanowiły osiedle zlikwidować, uznając je za nieudany eksperyment społeczny, a jego mieszkańców przekwaterować do innych lokalizacji na terenie miasta. Wysiedlanie mieszkańców trwało kilka lat i ostatecznie zakończyło się pod koniec ubiegłego roku. Obecnie większość mieszkań jest zamurowanych, jednak w wielu lokalach zadomowili się bezdomni.
Budowa osiedla kosztowała ponad 4 mln złotych, a kolejne 4 mln długów wygenerowali lokatorzy, którzy nie płacili czynszu. Miasto nie planuje powrotu mieszkańców na Dudziarską. Nie wiadomo jaki los czeka opuszczone osiedle.