Zwłoki małego Leonka w płytkim grobie za domem w Górkach
Śmierć małego Leonka wstrząsnęła całą Polską. W środowy poranek (26 października) policjanci dokonali makabrycznego odkrycia. Za domem w Górkach pod Garwolinem, w płytkim grobie zakopane były zwłoki 4,5-letniego chłopczyka zawiniętego w kocyk. Kilka dni wcześniej, 21 października, 63-letnia prababcia Leosia zgłosiła zaginięcie prawnuka, z którym od dłuższego czasu nie miała kontaktu. Od tamtej pory trwały poszukiwania dziecka. We wtorek (25 października) około godz. 22:30 w miejscowości Gogole Wielkie w pow. ciechanowskim policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Ciechanowie zatrzymali parę 19-latków - ciężarną Karolinę W. i Damiana G. - matkę Leosia oraz jej partnera. Nazajutrz odkryto zwłoki dziecka. Sprawą zajęła się prokuratura. Do zabójstwa i zakopania dziecka przyznał się konkubent matki Damian G. Karolina W., matka chłopczyka, cały czas szła w zaparte. Sąd Rejonowy w Siedlcach aresztował nastolatków na trzy miesiące pod zarzutem zabójstwa.
Mały Leonek potwornie cierpiał przed śmiercią
W czwartek, 27 października, w Zakładzie Medycyny Sądowej w Warszawie przeprowadzono sekcję zwłok małego Leonka. Niestety nie wyjaśniła ona przyczyn śmierci dziecka. - Potrzebne są specjalistyczne badania histopatologiczne i powołanie biegłych sądowych - poinformował nas wówczas prokurator Krzysztof Czyżewski z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
Do tej pory prokuratura nie podała oficjalnie przyczyn śmierci dziecka, jednak ustalenia naszego reportera nie pozostawiają wątpliwości, że chłopczyk potwornie cierpiał przed śmiercią. Z nieoficjalnych informacji, do których dotarł nasz reporter, wynika, że chłopczyk umierał przez kilka dni na oczach swoich opiekunów!
Feralnego wieczoru Karolina W. wlała wrzątek do wanienki, by wykąpać swojego synka Leonka. Kobieta odwróciła się na chwilę i w tym czasie rozegrał się dramat. Chłopczyk wpadł do gotującej się jeszcze wody. Matka lub partner wyciągnęli go z wrzątku. Nie zawiadomili pogotowia, bo się bali konsekwencji niedopilnowania dziecka. Postanowili leczyć synka w domu.
Chłopczyk kilka dni słaniał się na nogach. Na ciele wrastały mu kolejne pęcherze, a skóra zaczęła odpadać. Leoś przestał jeść i wreszcie zasłabł na podłodze. Wtedy Damian G. chwycił go na ręce, lecz malec nie ruszał się. Przestraszeni opiekunowie chłopczyka zawinęli go w kocyk i zakopali za domem.
W głowie się nie mieści, jak młodych ludzi mogła opanować tak potworna znieczulica, że nie wezwali pomocy, gdy ich małe dziecko niewyobrażalnie cierpiało i słabło z dnia na dzień.Według śledczych oboje są winni śmierci Leosia. Od wyników badań biegłych sądowych będzie zależał ich wyrok, ponieważ istnieje podejrzenie, że dziecko mogło jeszcze żyć, gdy je zakopywali. Wtedy Karolina W. i Damian G. będą sądzeni za zabójstwo.