WARSZAWA: Żyjemy na klatce schodowej

2012-11-12 18:54

Chcieli szybciej spłacić kredyt, stracili mieszkanie. Wszystko przez oszustów, którzy zaoferowali im szybką pożyczkę pod zastaw mieszkania i nie czekając na jej spłatę, sprzedali mieszkanie agencji nieruchomości. Ta nie bawiła się w wyjaśnienia. Pani Bożena (59 l.), jej mąż Włodzimierz (65 l.) wylądowali na klatce pod drzwiami swojego mieszkania.

Początek tej historii "Super Express" opisywał w kwietniu. Bożena Grodzicka bała się wtedy podać prawdziwe nazwisko i pokazać twarz. - Szajka oszustów wykorzystała moje pro- blemy i odebrała mi mieszkanie - mówi pani Bożena. Zaczęło się od 40 tys. zł pożyczki, którą chciała spłacić bankowy kredyt. Przemiły przedstawiciel firmy pożyczkowej, której ogłoszenie znalazła w lokalnej gazecie, tłumacząc się procedurami firmy, zaoferował jej w sumie 200 tys. zł. 40 tys. miało trafić do pani Bożeny, a 160 tys. figurowałoby jedynie na papierze, w postaci certyfikatu dowodzącego, że kwotę spłaciła. Umowa została spisana u notariusza, a zastawem było dwupokojowe mieszkanie kobiety w Wilanowie. Trzy miesiące później okazało się, że mieszkanie zostało wystawione na sprzedaż w Internecie, bo ustalone wcześniej raty wynoszą nie 500, a 1873 zł. Na wyjaśnienia nie było szans. - Firma zapadła się pod ziemię - mówi pani Bożena.

Mieszkanie kobiety kupiła warszawska agencja nieruchomości. Próby jego odzyskania nic nie dały. W ubiegły poniedziałek do drzwi małżonków zapukali komornik i policja. Na ich oczach spakowali ich rzeczy do czarnych worków i wystawili na klatkę. Meble zabrała wynajęta firma. Panią Bożenę, której niebezpiecznie skoczyło ciśnienie, zabrało pogotowie. - Syn siedzi w Anglii, nie mieliśmy dokąd pójść. Przygarnął nas znajomy, u którego możemy spać, ale dniami siedzimy na klatce i pilnujemy naszych rzeczy, które leżą w zsypie. Nie mamy dokąd zabrać mebli, a już powiedziano nam, że zostaną zniszczone - mówi pani Bożena. Zarówno ona, jak i mąż są inwalidami. Na życie mają niecałe 2 tys. zł. Potrzebują leków i dachu nad głową, na dochodzenie sprawiedliwości ich nie stać.

Pani Bożena pisała gdzie się da, nawet do CBŚ. Właśnie szykuje list do ministra sprawiedliwości. Sprawą na szczęście zajęła się mokotowska prokuratura. - Prowadzimy śledztwo w sprawie o oszustwo w odniesieniu do mienia znacznej wartości i o tak zwaną lichwę - mówi Paweł Wierzchołowski, prokurator rejonowy dla Mokotowa. - Przesłuchujemy świadków. Zwróciliśmy się do sądu o zwolnienie z tajemnicy banku i notariusza, których chcemy przesłuchać

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki