-- Nie byłem łobuziakiem, ale pamiętam przykrą historię ze szkoły podstawowej. Byłem w czwartej klasie i wspólnie z kolegami graliśmy na boisku w piłkę nożną. Wtedy oprócz piłki, drugą dyscypliną sportową jaka zaczynała królować była lekkoatletyka. Naszym nauczycielem był Andrzej Radiuk, który później był trenerem reprezentacji płotkarzy. Futbol był grą, w której emocje buzowały. Tego dnia pokłóciliśmy się na boisku. Za jednym z kolegów, który skrył się za węgłem szkoły, rzuciłem kamieniem. Pech chciał, że trafiłem nie w niego, ale w wychodzącą nauczycielkę śpiewu.
W ten sposób straciłem szanse żeby zostać śpiewającą postacią. Skutek tego był taki, że cala nasza klasa, uważana za jedną z gorszych w szkole, została karnie przeniesiona na ul. Miłą do nowej szkoły. To była zupełnie inna grupa młodzieży. Tam o swoje trzeba było się bić, ale tego nauczyła mnie matka. Znowu trafił nam się świetny nauczyciel wf-u – Tadeusz Nowicki. Udało mu się ten żywioł w postaci nas opanować. Wciągnął nas w rozgrywki piłki ręcznej, siatkówki i koszykówki.