Urodziła się 9 listopada 1915 r. na terenie dzisiejszej Ukrainy, ale tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości przeprowadziła się z rodzicami do Łomży, z którą związana była do końca życia. Jak twierdzi – talent aktorski odziedziczyła po ojcu. Rodzice od najmłodszych lat mówili o niej „nasza mała artystka”. Po latach Hanka Bielicka doczekać się miała miana „królowej estrady i kabaretu”.
Jej charakterystyczna chrypka, cięty dowcip, fantazyjne stylizacje, które z czasem zaczęły uzupełniać strojnym kapeluszem i niespożyta energia stanowiły na scenie mieszankę wybuchową, a zarazem jej znaki rozpoznawcze. Utrudniły jej jednak skutecznie spełnienie aktorskich marzeń.
Choć bowiem występowała przez niemal 60 lat, ze względu na charakterystyczny głos nigdy nie powierzono jej głównej roli, a nieposkromiony temperament pozbawił szans na role dramatyczne, na które tak bardzo czekała. Jej przeznaczeniem za to okazała się właśnie komedia. Po raz pierwszy zachwyciła już w 1947 r. w Kabarecie „Siedem kotów”. To właśnie z myślą o Bielickiej Bogdan Brzeziński stworzył legendarną postać ekscentrycznej Dziuni Pietrusińskiej, w którą aktorka wcielała się podczas audycji radiowej „Podwieczorek przy mikrofonie” aż przez 25 lat.
Na scenie kochały ją miliony, w życiu prywatnym nie zaznała jednak szczęśliwej miłości. Gdy po nieudanym małżeństwem, bolesnym rozczarowaniem okazał się także kolejny związek, aktorka przypłaciła to załamaniem nerwowym, choć przez lata niemal nikt nie miał pojęcia o jej dramacie.

i
Ona sama nigdy jednak nie straciła pogodnego uśmiechu dla swojej publiczności, nawet, gdy zaczęła już podupadać na zdrowiu. Nie przestawała bawić, powtarzając, że śmiech to najlepszy egzorcyzm na trudy codzienności. Mając 91 lat, wystąpiła w programie „Szymon Majewski Show”, w którym żartowała: „Dzisiejszy wieczór będzie pod nazwą: Bawcie się dzieci, nim babcia odleci”. Jak okazało się tydzień później, były to słowa, którymi pożegnała się z publicznością na zawsze.