Producentem filmu jest światowej sławy aktor i reżyser, nagrodzony Oskarem Nikita Michałkow, a jedną z głównych ról zagrał Michał Żebrowski. Fabuła filmu koncentruje się wokół wydarzeń w Rosji z początku XVII wieku - okresu Wielkiej Smuty i wypędzenia z Kremla wojsk hetmana Stanisława Żołkiewskiego.
Żebrowski wcielił się w fikcyjną postać polskiego hetmana, który z oddziałami husarii dotarł do Moskwy, wymordował prawowitych następców tronu, porwał jedyną córkę nieżyjącego cara Borysa Godunowa i
dzięki małżeństwu z nią chciał zdobyć kremlowski tron.
Uroczysta premiera "Roku 1612" odbyła się w warszawskich Złotych Tarasach i zgromadziła wielu widzów.
- Film ten jest przypowieścią, baśnią, a nie dokumentem, dlatego opinie, że ma on charakter antypolski są bardzo na wyrost, a najlepszym na to dowodem jest to, że ja w nim zagrałem - wyjaśniał Michał Żebrowski. Aktor chwalił równiez rosyjski rynek filmowy.
- Olbrzymia produkcja, dobry reżyser, świetni aktorzy. Kostiumy mieliśmy sprowadzane z Londynu. Scenariusz jest interesujący. Ja otrzymałem ciekawą propozycję, jeżeli chodzi o aktorstwo. Tam rynek filmowy jest bardzo dobrze rozwinięty. Powstaje tam trzysta produkcji rocznie - wymieniał Żebrowski.
Pomijając kwestie historyczne, "Rok 1612" to wspaniałe zdjęcia, sceny batalistyczne oraz efekty specjalne zapierające dech w piersiach. Nic w tym dziwnego, skoro producenci na realizację tego filmu przeznaczyli aż 10 mln dolarów.
- Olbrzymi budżet w filmie oznacza czas, kiedy można dopracować szczegóły, sceny, nikt nikogo nie pogania, a najważniejszy jest efekt końcowy" - opowiadał Żebrowski. Aktor zdradził także, że otrzymał już kolejne propozycje od rosyjskich reżyserów, jednak nie wydały mu się one interesujące i ich nie przyjął.
- W Polsce mam ciekawsze rzeczy do zagrania" - uzasadnił krótko.