Pozornie prosta historia
Sprawa wydawała się oczywista. Nietrzeźwy Percy Foster, wpadł do nory, zaklinował się, a następnie został zaatakowany przez krwiożerczego borsuka i skonał w śmiertelnej pułapce...
Borsucza nora jako pułapka? Przy rozmiarach Percego - porno gwiazda miała w końcu niewiele ponad metr wzrostu - wydawało się to jak najbardziej prawdopodobne. Borsuk żądny krwi? Tu zdania ekspertów były już podzielone, ale nikt nie miał wątpliwości, że uwięzione zwierzę byłoby w stanie bardzo dotkliwie pogryźć intruza, a nawet go zjeść, żeby wydostać się z nory. Wszystko zatem w tej historii się kleiło, gdyby nie jeden drobny fakt...
Dziennikarskie śledztwo...
Dociekliwi dziennikarze "Huffington Post" postanowili - oczywiście w celach służbowych - zobaczyć wiekopomną produkcję dzięki której Percy miał zyskać sławę. Chodziło o wersję porno "Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków". Film rzeczywiście powstał i to wcale nie jeden, ale okazało się, że w żadnym z nich niejaki Percy Foster wcale nie wystąpił!
Wtedy dziennikarskie śledztwo ruszyło już pełną parą.
Redakcja ustaliła, iż Percy może być po prostu wymysłem! Jego nazwisko nie figuruje w żadnej bazie danych aktorów porno, nie zagrał w żadnej znaczącej produkcji, co więcej pierwsza wzmianka o nim samym dotyczy dopiero wypadku z borsukiem.
A policja nic o tym nie wie!
Gwoździem do trumny całej historii okazał się telefon wykonany na posterunek policji. Wbrew doniesieniom "Sunday Sport" policja w Walii wcale nie potwierdza, jakoby takie wydarzenie w ogóle miało miejsce!
W tej sytuacji narodził się nowy problem: Nieistniejący Percy Foster przeprosin i sprostowania raczej domagać się nie będzie... Ale kto zadba o interesy i oczywiście przeprosi bezpodstawnie posądzonego o najgorsze walijskiego borsuka?!