Małgorzata Potocka i Jan Nowicki: Miłość dopadła nas po 30 latach WYWIAD

2011-01-17 21:03

Spotkali się 30 lat temu we Włoszech. Byli po uszy w sobie zakochani, Ale… każde z nich miało już swojego partnera. I choć mówi się, że nie warto wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, to oni zaryzykowali

- Czy na własnej skórze odczuliście, że ludzie na miłość w późniejszym wieku patrzą jak na wybryk natury?

Małgorzata Potocka: - Nie. Miłość przecież nie zna wieku. Na 60-latków może spaść tak samo nieoczekiwanie, jak na dwudziestoletnich kochanków.

- Ale nie zaprzeczy pan, że miłość kojarzy się z młodością...

Jan Nowicki: - A śmierć ze starością? Tak jak miłość, tak i śmierć może zdarzyć się w każdym wieku. To wszystko, co się mówi i słyszy, to stereotypy, na które nie warto zwracać uwagi.

- Wasze uczucie nie pojawiło się w wieku dojrzałym, lecz o wiele wcześniej - 30 lat temu we Włoszech, na planie filmu "Wielki Szu". Teraz nastąpił tylko romantyczny powrót...

J.N.: - Pewnie byliśmy sobie przeznaczeni i los musiał nas ponownie ze sobą zetknąć. Ale to, czy jest to powrót po latach, czy całkiem nowa znajomość, nie ma najmniejszego znaczenia. Ludzie mają prawo się kochać zawsze, wszędzie i w każdym wieku. Jeśli komuś się wydaje, że kochać przystoi tylko młodym, to jest głupcem.

- Czym dojrzała miłość różni się od szaleńczej namiętności nastolatków...

M.P.: - Szaleństwa nie są przywilejem jedynie młodości. Ja bywam szalona i bardzo się z tego cieszę. Czasami czuję się przy Janie jak mała dziewczynka i wcale się tego nie wstydzę. Jasne, że w wieku dojrzałym zwraca się uwagę na wiele rzeczy, które w młodości nie wydają się ważne.

- Na przykład na co?

M.P.:- Choćby na zdrowie partnera. Ja na samym początku naszego związku zmusiłam Jana, żeby się gruntownie przebadał. Potem długo się żalił, jak to wkładali mu rozmaite rury we wszystkie możliwe otwory ciała. No i wyszło, że coś tam mu dolega, teraz musi brać leki. A zrobiłam to z miłości do niego, bo chcę, żeby jak najdłużej był ze mną.

- Co robić, żeby zachować taką świeżość uczuć mimo upływu lat? Czy taka miłość wymaga specjalnej pielęgnacji?

M.P.: - Oboje z Janem nosimy w sobie miłość do wszystkiego, co dodaje barw naszym uczuciom. Mamy swoje pasje, lubimy o nich rozmawiać, nie nudzimy się ze sobą. Moją drugą miłością jest mój teatr, tak więc nie skupiam się tylko na swoim mężczyźnie, może więc to jest recepta na świeżość uczuć?

J.N.: - Tak, nasze pasje to siła naszych uczuć. Poza tym ważne jest zachowanie wierności swoim ideałom, konsekwencja w działaniu, nawet upór - to wzbudza szacunek i podziw kobiety. Takie trzymanie się za rączkę, choć może efektowne, to za mało.

- Pasje... Pani przygotowuje teraz nowy spektakl w "Sabacie", pan sztukę na scenie teatru w Płocku. Z konieczności widujecie się rzadziej. Jak to znosicie?

M.P.: - To nas wzmacnia. Tęsknimy za sobą jak nastolatki.

J.N.: - To prawda. Teraz wystawiam na płockiej scenie "Rozmowy z Piotrem", które są poświęcone Piotrowi Skrzyneckiemu. Zawsze od razu po spektaklu biegnę do Małgosi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają