Jak udało nam się dowiedzieć, to właśnie żona poinformowała policję o przetrzymywanej przez męża broni. Nieoficjalnie mówi się, że powodem mogła być małżeńska kłótnia. Po zgłoszeniu od Marianny Durczok sprawą formalnie zajęli się śląscy policjanci. - Kamil Durczok 1 lutego osobiście złożył do depozytu Wydziału Postępowań Administracyjnych KWP w Katowicach posiadaną broń palną myśliwską, bojową i gazową wraz z amunicją oraz legitymację posiadacza broni. Postępowanie w sprawach cofnięcia panu Kamilowi Durczokowi pozwolenia na broń jest w toku. Decyzja zostanie wydana w sprawie po zakończeniu postępowania dowodowego - informuje nas rzecznik prasowy KWP Katowice Aleksandra Nowara. Według naszych informacji policjanci chcą w tej sprawie uzyskać wyjaśnienia od żony Durczoka, jednak ta miała oznajmić mundurowym, że żadnych wyjaśnień składać nie będzie. Z kolei sam Durczok najchętniej chciałby, by broń powróciła do jego sejfu. - Ustanowił w tej sprawie pełnomocnika, który wniósł o zwrot broni - mówi nasz informator ze śląskiej policji.
Po co Durczokowi broń? Kiedy ostatnio z nim rozmawialiśmy, zapewniał nas, że nie ma tu mowy o skandalu. - Od 20 lat mam pozwolenie na broń do ochrony osobistej - mówił. Jego zdaniem zaangażowanie policji w sprawę może mieć związek z niedawnym zatrzymaniem mu prawa jazdy. Stało się to w połowie stycznia, po tym jak pędził swoim autem pod Częstochową ponad 50 km/godz. Jednak jak twierdzą nasi policyjni informatorzy, sprawa cofnięcia pozwolenia na broń nie ma związku z prawem jazdy.