Pierwsza dama polskiej sceny, czyli Maryla Rodowicz, podczas tegorocznego festiwalu w Opolu wykonała swój nieśmiertelny przebój "Niech żyje bal". Po raz pierwszy w historii tego festiwalu widzowie nie pozwolili zejść artystce ze sceny. Skandowali jej imię tak dugo, aż zabisowała. Pani Marylka z nieśmiałym rumieńcem na twarzy zgodziła się i ponownie zagrała dla zebranej publiczności. Od razu okrzyknięto ją królową festiwalu. - To moje 34. Opole. Jestem królową Opola? Dziękuję! Ale jest jeszcze Doda! - powiedziała Marylka w rozmowie z "Super Expressem".
Doda nie byłaby sobą, gdyby nie podziękowała Maryli za tak ciepłe słowa. Tym bardziej że jej występ do piosenki "Nie daj się" był jednym z najlepszych w jej karierze. - Ooo, jak miło! Marylka jest świetna, bardzo się lubimy. Śpiewałyśmy razem. Miło mi, że tak o mnie mówi! - wyznała Doda.
Obie panie bardzo się lubią i jak same twierdzą, nie zamierzają walczyć o status królowej. Od teraz królowe polskiej sceny są dwie, a nie jedna.
Zobacz także: Brat Dawida Kwiatkowskiego oświadczył się ukochanemu. Niedługo ślub!