Im bliżej finału "Rolnik szuka żony" 5 tym ciekawsze stają się rozmowy między uczestnikami. Wszystko przez emocje, które z dnia na dzień stają się coraz większe i silniejsze. Jednak nie w każdym przypadku są one pozytywne. 11. odcinek dla kilku par był punktem zwrotnym. Tak było w przypadku Marka i Oli. Para podczas wykwintnej kolacji miała czas na szczerą rozmowę. Marek jednak unikał tematu wspólnej przyszłości. Z tego względu inicjatywę przejęła jego partnerka.
- Myślisz, że ja się odnajdę u ciebie w domu?
A Marek odpalił jej na to: - To jest pytanie Oleńka do samej siebie.
Ola drążyła temat, wtedy usłyszała odpowiedź:
- A więc do moich wypowiedzi w CV zapraszam, tam wszystko jest - stwierdził rolnik.
Dziewczyna postanowiła się nie poddawać. Chciała sprawdzić, na ile Marek interesuje się jej osobą. Zapytała go o swoje zaintersowania oraz miejsce, w którym pracuje. Wtedy rolnik znowu nawiącał do CV
- Nie wiem, nie mam twojego CV - uciął temat.
Wtedy Ola postanowiła szczerze podzielić się swoimi wątpliwościami:
- Nasze światy się chyba trochę mijają. Napisałam do ciebie, bo mi się spodobała twoja wizytówka, ale wydaje mi się, że ty nie chcesz niczego się o mnie dowiedzieć. Czuję się traktowana przedmiotowo - wyjaśniła. To było jasne, że Ola nie widzi przyszłości tego związku. Odpowiedź, którą usłyszała była zaskakująca:
- Powiem ci tak, od tego momentu już się nie odezwę. Koniec randki, baj baj – i wyszedł zostawiając Olę samą.
Jeszcze wcześniej Aleksandra z Jasła zarzuciła rolnikowi dwulicowość. - Drobiazgiem jest, że deklarujesz wiarę, a do kościoła nie chodzisz? - zaatakowała kobieta Marka, gdy ten nie mógł podjąć decyzji.