Ada Fijał mówi "dość" mowie nienawiści w sieci. Aktorka ma swój sposób na hejterów. "Patrzę, co jeszcze na mój temat wymyślą"

2024-06-07 12:11

Choć ukończyła stomatologię, artystyczna dusza wzięła górę. Ada Fijał od lat woli spełniać się jako aktorka, ale jej wielką pasją jest też moda. Dlatego tak łatwo odnalazła się jako jurorka w programie „Shopping Queens. Królowe Zakupów”. Jak narodził się jej niepowtarzalny styl, co ją inspiruje, i co, według niej, każda kobieta powinna mieć w swojej szafie? Gwiazda zdradziła też, jak radzi sobie z hejterami w sieci.

- Z wykształcenia jesteś stomatologiem, z zawodu aktorką, a jaką rolę odgrywa w twoim życiu moda?

- Z wykształcenia też jestem aktorką, nie tylko stomatologiem – skończyłam stomatologię i aktorstwo, oba kierunki w ukochanym Krakowie. Natomiast faktycznie na początku pracowałam jako stomatolog… W stomatologii byłam bardzo określona – nosiłam biały kitel i nie mogłam za bardzo „szaleć”. Dla mnie to trudne - coś zupełnie bez indywidualnego charakteru, ujednolicony „mundur”. Zresztą w moim, bardzo tradycyjnym, liceum musiałam ubierać się w sposób stonowany. Jeżeli chodzi o aktorstwo, to tam moda jest wyznacznikiem charakteru, który grasz i postaci, którą przypisuje ci scenariusz. Natomiast moda poza ekranem – to zupełnie co innego! Dzięki niej mogę być sobą, być kim chcę – realizować swoje marzenia, fantazje… Daje mi to poczucie wolności i pozwala eksperymentować „po mojemu” (śmiech). Moda ma w sobie niesamowitą energię i pozwala wyrazić osobowość.

Ada Fijał rozprawia się z hejterami. Mówi wprost o tym, co dzieje się w sieci!

- Jesteś jedną z najciekawiej ubierających się polskich gwiazd. Czy ten styl towarzyszył ci od zawsze? Skąd czerpiesz inspiracje dla swoich kolorowych stylizacji?

- Jako aktorka na początku byłam skupiona na tym, jakie postaci odgrywałam i zauważyłam, jak bardzo nawet najmniejsze elementy – np. biżuteria – mogą pokazywać, jaką pasję ma bohater, jakie ma cechy charakteru, co lubi itp. Mody się uczyłam. Na początku to było retro – styl, który kochała moja babcia – prawdziwa przedwojenna dama. Pokazywała mi jak nosić rzeczy, jak ze sobą łączyć, co jest eleganckie. Oczywiście to były przedwojenne rady, więc mówiła mi też np., że jeansy to strój robotniczy (śmiech). Ale faktycznie w latach 80., gdy przetarte jeansy były modowym hitem, marzeniem każdej fashionistki, to ja rzadko je nosiłam. I właściwie do dziś niezbyt często je wybieram, choć ostatnio nawet się przekonałam i na jedno z wyjść zestawiłam je z marynarką. Styl tak naprawdę tworzył się ze mną. Gdy przyjechałam do Warszawy, uczestniczyłam w wielu sesjach zdjęciowych – grałam wtedy w kilku serialach i styliści ubierali mnie do zdjęć na przeróżne sposoby. Zaczęłam zauważać, że dobrze się czuje w kolorze, zwłaszcza czerwień dawała mi dużo „ognia” i odwagi. Oczywiście, że śledzę trendy, ale teraz inspiracje czerpię głównie… z siebie. Jak się czuję, co chcę wyrazić, jaka jestem. To dla mnie najważniejsze. Zadaję sobie przede wszystkim pytanie, na co mam dziś ochotę, co chcę na siebie włożyć – a dopiero potem, jak i czy łączyć to z aktualnymi trendami.

- Ostatnio przyznałaś, że z powodu wyglądu zdarza ci się mierzyć z hejtem. Jak reagujesz na takie sytuacje?

- Hejt w ostatnich latach jest coraz bardziej obecny w polskim internecie. Mam wrażenie, że jeszcze niedawno to było zjawisko marginalne, a obecnie ogromnie przybrało na sile, zwłaszcza podczas pandemii. Ludzie spierali się o rzeczy, które były powodem ich lęków, ale też więcej czasu spędzali przy komputerze czy w telefonie, a mniej „w realu”. Zauważyłam coraz gorsze komentarze na swój temat. Postanowiłam się z tym rozprawić i zaczęłam dodawać posty, które poruszają ten temat. W internecie można napisać wszystko – że jesteś za wysoka, za niska, za chuda, za gruba. Gdyby się tym przejmować, to człowiek mógłby nie wychodzić z domu. Natomiast wiem, że jest wiele osób, zwłaszcza młodych dziewczyn, które to bardzo dotyka. Jestem w kontakcie z pewną policjantką, która zajmuje się takimi tematami i dziękowała mi za to, co pokazuję w sieci, bo ma codziennie po kilka spraw dotyczących młodych osób próbujących sobie odebrać życie! Przez komentarze w sieci. Hejt w stosunku do mnie natomiast bardziej mnie bawi, a może nawet fascynuje. Patrzę, co jeszcze na mój temat wymyślą. Bo to ciekawe, jak różne i często kompletnie sprzeczne rzeczy pojawiają się w tych komentarzach. Po wielu latach czytania tego wiesz, że ten hejt nie jest o tobie – to jest o ludziach, którzy to piszą. Często przelewają swoje własne kompleksy i frustracje. Jeśli to temat związany z wyglądem, to bywa zwykle tak, że sami mierzą się z niezadowoleniem ze swojego wyglądu – to działa dokładnie jak lustro. Latami uczyłam się z tym żyć, choć oczywiście na początku zawodowej drogi też to przeżywałam. Teraz mnie to nie rusza.

- Z programem „Shopping Queen. Królowe zakupów” jesteś związana już od kilku lat, miałaś więc okazję, by przejrzeć się, jak Polki podchodzą do tworzenia swojej garderoby. Jaki błąd jest twoim zdaniem najczęstszy?

- Przez długi czas obserwowałam na przykład, że Polki kupują za małe ubrania. Wolą oszukiwać siebie, że wejdą w to „S”, zamiast kupić coś, co lepiej leży, bo ma właściwy rozmiar. To też jest po części związane z kompleksami, poczuciem wartości. Nawet z badań wynika, że my, Polski, nie mamy zbyt dużo pewności siebie, nie czujemy się ze sobą dobrze. Tu jest problem.

Dorota Goldpoint: Znana projektantka mody ujawnia kulisy pracy z gwiazdami. Do czego przekonała Irenę Santor?

- Co mogłabyś podpowiedzieć kobietom, które chcą dobrze się ubrać, ale bez rujnowania swojego portfela?

- Czasem warto wydać odrobinę więcej na coś dobrej jakości, ale jednocześnie przy zakupach należy pamiętać, że „drogie” nie zawsze znaczy „dobre”. Warto zaglądać do second-handów, wybierać produkty z drugiej ręki. A jeżeli już ubrania z „sieciówek”, to takie o dobrych składach, i które będą nawiązywały do tego, co mamy w szafie, tworzyć garderobę „kapsułową”. Czasem dobrze mieć „bazę” z klasycznej małej czarnej czy białej koszuli dobrej jakości, a zmieniać stylizacje przy pomocy dodatków i biżuterii.

- Czy na przestrzeni lat, przyglądając się kolejnym uczestniczkom, widzisz ewolucję stylu Polek?

- Zdecydowanie nauka nie idzie w las (śmiech). Coraz częściej uczestniczki programu zaskakują nas kreatywnością i inspirują. Tak jak my im doradzamy, one też dzielą się z nami różnymi trikami. Na ulicach też pojawiło się więcej koloru, więcej odwagi. Młode dziewczyny, ale nie tylko, nie boją się zaszaleć. Zwłaszcza zimą to widać – kiedyś tylko czarny, szary, brązowy płaszcz. Teraz odważne kolory, różne tekstury… Idzie ku lepszemu! Widzę też, że kobiety sięgają np. po świetne rzeczy vintage – dawniej ciuchy z drugiej ręki nie były postrzegane jako coś fajnego, teraz – to cała filozofia i bardzo modny trend.

Emisja w TV:

"Shopping Queens. Królowe Zakupów", pon.-sob., godz. 13.30 w Polsat Café

Sonda
Lubisz czytać porady dotyczące mody?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki