Piękną, morską opowieść wygłosił premier Mateusz Morawiecki, kiedy rekonstruował rząd. "Polska jest takim pięknym żaglowcem, płynącym po coraz bardziej nieznanych morzach i oceanach [...] To, czy zawinie bezpiecznie do zatoki, do portu zależy nie tylko od siły wiatru, żagli, ale przede wszystkim od załogi".
Niektórzy trochę dyskutują, że nie żaglowcem płyniemy, raczej parowcem, takim nie przymierzając Titanikiem, ale premier upiera się jednak, że to jest żaglowiec, to jest kwestia sporna, a poza tym niuans. Poza tym trzymając się morskiej poetyki, to premier jest najwyżej pierwszym oficerem, natomiast dowodzi, jak wiadomo kapitan. Tym portem, do którego Jarosław Kaczyński chce bezpiecznie zawinąć są oczywiście wygrane wybory. A może je organizować nawet za kilka miesięcy, wystarczy, że Sejm wyśle Prezydentowi uchwałę budżetową 30 stycznia, czyli po terminie. Ta nowa, prężna załoga doskonale nadaje się do kampanii wyborczej.
Kapitan uznał, że kilku członków załogi do kampanii nie nadaje się i – to jest taki stary piracki zwyczaj - trzeba wyrzucić ich za burtę. Pierwszy poleciał sternik Witold Waszczykowski. Ja tego nie rozumiem, żeby sternika wyrzucać? Przecież to był doskonały fachowiec, odkrywca nieznanych lądów, takich jak San Escobar. Podobno w tym niewielkim karabskim kraju trwają potężne protesty, na ulice – w obronie el ministro - wyległy tłumy i wściekle ryczą ze złości.
Za burtą także – a może przede wszystkim - minister wojny, ogniomistrz Antoni Macierewicz, odpowiedzialny za działa, drony, helikoptery. Tylko dzięki nie zakupieniu helikopterów budżet zaoszczędził ponad 13 mld złotych. To jest jego wielkie osiągnięcie. To jest szok, że oni go wyrzucili za burtę, to wywołało bunt na pokładzie. "Duda stanął tam, gdzie stało ZOMO", donosi niezależna.pl. "Służby i lewactwo znowu ich pokonały" – napisała posłanka PiSu Krystyna Pawłowicz w obronie zrzucanych z deski ministrów. Chyba zasugerowała tym samym, że Jarosław Kaczyński jest lewaczkiem, albo uległ służbom, czy też odwrotnie, trudno powiedzieć. Pani profesor, to bardzo nieładnie.
Nie rozumiem także, dlaczego wyrzucili za burtę medyka. Konstanty Radziwiłł miał doskonałe pomysły. Chciał na przykad wpisać do ustawy żeby nie było takich długich kolejek do lekarzy. To aż dziwne, że nikt przedtem na to nie wpadł, że można zakazać i nie będzie. Genialne. Albo dlaczego wyrzucili za burtę takiego wspaniałego ministra jak Jan Szyszko? To był doskonały okrętowy cieśla, a teraz korniki zeżrą nam okręt i tak to się skończy - tak uważam.
Ciekawe są także nominacje. Na przykład ministrem spraw wewnętrznych Joachim Brudziński. To ten, który od lat organizuje prezesowi Kaczyńskiemu wycieczki, wśród nich tę najfajniejszą, w pelerynkach na Koziarza. Ten wielki organizator zorganizuje teraz i policję, i straż i generalnie wszystko. Przytoczmy tylko jeden z wpisów nowego ministra na twitterze, do radnych z Bydgoszczy, którzy nie chcieli by nowy most nosił imię Lecha Kaczyńskiego : "Nie chcemy już od Was uznania, ni Waszych mów, ni Waszych łez! Skończyły się dni kołatania do waszych serc, j...ł was pies".
Ale... à propos psa, to Donald Tusk, napisał, żeby się nie martwić kontuzją Roberta Lewandowskiego, no bo jest alternatywa i wrzucił taki film ze sobą, piłką oraz psem właśnie. Widać, że Prezydent Europy dość sprawnie żongluje, natomiast po chwili, z pół metra wali – jak to się zwykło mawiać – "z całej pety", z "karola", prosto w nos psa, czyli bramkarza. Ta prezentacja umiejętności każdego utwierdzi w przekonaniu, że Donald Tusk, to jest niestety trochę "drewno", a nie żadna alternatywa dla Lewandowskiego.
Zobacz: Adam Feder: Siostry Godlewskie w "Koronie królów" będą śpiewać Bogurodzicę