Adam Pawlikowski miał pokaźne grono fanów, którzy zachwycali się jego rolą w "Popiele i diamencie", ale także tym, że mężczyzna uważany był za bohatera Powstania Warszawskiego. Był żołnierzem Armii Krajowej, który po wojnie wrócił do kraju i postanowił oddać się sztuce. Studiował muzykologię oraz medycynę, był wszechstronnie uzdolniony i nie ukrywał swojego zamiłowania do teatru czy kinematografii. Tym bardziej nagła śmierć aktora, która nastąpiła 17 stycznia 1976 roku, wstrząsnęła środowiskami, w których się obracał. W tle tych straszliwych wydarzeń mówiło się dużo o jego biseksualizmie oraz cyklofrenii, które próbował ukrywać przed światem. W przypadku tego pierwszego chodziło o pociąg do obu płci, kobiet i mężczyzn, a to drugie oznaczało problemy natury psychicznej, tj. zaburzenia afektywne dwubiegunowe. To grupa zaburzeń nastroju, w przebiegu których występują stany depresyjne i maniakalne lub hipomaniakalne, rozdzielone okresami bez objawów. Stany te mogą zmieniać się z różną częstotliwością. Po latach wiele osób wskazywało, że właśnie cyklofrenia przyczyniła się do śmierci Adama Pawlikowskiego, ale nie każdego ta teoria przekonuje. Mężczyzna znalazł się bowiem w kręgu politycznej intrygi. Aktor został uznany za kapusia, choć było to oskarżenie dalekie od prawdy. Szczegóły poniżej.
Czytaj także: Gwiazda PRL-u przez chorobę zrezygnowała z aktorstwa. Zmarła w zapomnieniu
Adam Pawlikowski "wypadł" z okna. Tajemnicze okoliczności śmierci gwiazdy PRL-u
Adam Pawlikowski dokładnie w 1968 roku składał zeznania w procesie Janusza Szpotańskiego, który został postawiony przed sądem za napisanie utworu krytykującego PRL-owskie władze. Radio Wolna Europa i środowisko artystyczne postanowiły wykluczyć Pawlikowskiego ze swoich kręgów, a SB szantażowała go rozpowszechnieniem wieści o biseksualizmie. Taka orientacja seksualna, w tamtych czasach w Polsce, mogła doprowadzić do ostracyzmu społecznego.
- Przed śmiercią studiował reguły zakonu jezuitów i uczył się japońskiego, aby uciec z tego świata zawiści. To nie wystarczyło, trzeba było wykonać lot Ikara z ósmego piętra w komunistycznym, szarym i brutalnie obojętnym bloku na beton — wspominał go niegdyś Jerzy Gruza, w którego serialu "Czterdziestolatek" Pawlikowski zagrał swoją ostatnią rolę w życiu.
Adam Pawlikowski zakończył bowiem swoje życie, "wypadając" z okna swojego mieszkania na 8. piętrze bloku w Warszawie. Zginął 17 stycznia 1976 roku. Co ciekawe, rok wcześniej w ten sam sposób zginął jego przyjaciel Rzeszotarski, "wypadając" z tego samego okna. To tylko podsycało plotki, że aktor wcale nie odebrał sam sobie życia, choć taką przyczynę zgonu wpisano mu w dokumentach. Po latach wyszło na jaw, że zeznania Pawlikowskiego nie przyczyniły się do skazania pisarza, a wypowiedzi wyciągnięto z niego siłą, wyrywając go ze szpitala psychiatrycznego, w którym się leczył. Jego nazwisko zostało więc oczyszczone. Nie zmieniło to jednak losu aktora, który za życia został obrzucony błotem, pomówieniami i plotkami. Do dziś ta historia wspominana jest przez komentatorów show-biznesu z ciężkim sercem.