Adam w "Sanatorium miłości" dał się poznać jako osoba pełna energii i pozytywnie nastawiona do życia. Mężczyzna skrywał jednak w sobie bolesną tajemnicę. Dwa lata temu jego żona zmarła w wyniku ciężkiej choroby. - Jak mi żona zmarła, to miałem taki stres, że schudłem 4 kg od razu. Rozumiesz? Bo ja to przeżywałem. Ja widziałem te ostatnie jej chwile cierpienia. Ja bym nikomu tego nie życzył. Nie chciałbym widzieć tego mieszkania, gdzie była chora. To już były takie chwile, gdzie się wstrzymuje oddech, gdzie już nie można oddychać. Człowiek zaczyna jęczeć, ból niesamowity. Ja to pamiętam - wyznał w Adam podczas szczerej rozmowy z Barbarą.
Kuracjuszka nie kryła wzruszenia. Słowa mężczyzny bardzo ją poruszyły. - Przed moim domem jest taki krzyż i ona na ten krzyż ciągle patrzyła. Mówiła: "A jeszcze obetnij tę gałązkę". Ja znowu idę: "Ale Wandziu ja już to zrobiłem". Ona: "Ale jeszcze ta z prawej gałązka, a ta lewej gałązka... Krzyż, zrób porządek, opiekuj się" powtarzała - wspominał ostatnie słowa żony Adam.