Michał Adamczyk nie ma ostatnio najlepszej prasy. Najpierw wyszły na jaw jego problemy sprzed lat, kiedy to miał stosować przemoc wobec ówczesnej partnerki. Potem na jaw wyszły jego problematyczne relacje z byłą żoną, z która wciąż nie może dojść do porozumienia w kwestii alimentów. Do tego został dyscyplinarnie zwolniony z TVP, wcześniej jednak wyciekły jego zarobki. Okazuje się, że tylko w 2023 r. Adamczyk zarobił ponad 1,5 mln. zł. Mimo to nie chce zgodzić się na zwiększenie kwoty alimentów łożonych na 16-letnią dziś córkę. Była żona dziennikarza - Agnieszka Piechurska opowiedziała w mediach, że mimo ogromnych zarobków nie chce zgodzić się na podwyższenie tej kwoty.
Michał Adamczyk nie pojawił się na rozprawie. "Do rozmów ugodowych nie doszło"
Wygląda na to, że Michał Adamczyk przyjął w tej kwestii strategię przeciągania sprawy w czasie, tak przynajmniej uważa jego była zona. Na pierwszej rozprawie - wczesną jesienią ubiegłego roku nie stawił się z powodu choroby. Prezenter przedstawił zwolnienie lekarskie, wobec czego została wyznaczona kolejna data. Wydal wtedy oświadczenie, w którym poinformował, że ma dobry kontakt z córką wspiera nastolatkę finansowo. Kolejna rozprawa miała miejsce 7 lutego 2024 r. w Sądzie Rejonowym Warszawa - Mokotów. Były dyrektor TAI nie pojawił się osobiście w sądzie, rozprawę śledził on-line. - Sąd zarządził, na wniosek pozwanego, utajnienie rozprawy - poinformował adwokat Agnieszki Piechurskiej, mec. Tymoteusz Paprocki w rozmowie z "Faktem". - Prowadzi postępowanie dowodowe w tej sprawie. Do rozmów ugodowych nie doszło - dodał. Wg nieoficjalnych doniesień wyrok w tej sprawie ma szanse zapaść dopiero w październiku, po przesłuchaniu świadków.