Nic więc dziwnego, że aktor uważa się za szczęściarza. Nie każdemu w końcu dane jest realizować się zawodowo w tym, co się kocha i zarabiać jeszcze na tym bardzo duże pieniądze.
- Jak się spojrzy na mój życiorys, to ewidentnie jest to życiorys szczęściarza, któremu los sprzyja. Oczywiście mógłbym mówić o swoich grzechach, lenistwie, bólu po śmierci bliskich, klęskach zawodowych, wpadkach i wielu rzeczach, których nie zrobiłem... Ale podświadomie zawsze liczę na to, że skoro los tak mi sprzyja, to zawiezie mnie w to miejsce, do którego pragnę dotrzeć - wyznał gwiazdor w "Gali".
No i na razie rzeczywiście Adamczyk nie prawa narzekać na kierunek, w jaki los go pcha. Tylko pozazdrościć.