Adamska zdradza kulisy "Azja Express"! Ekstremalna przygoda, która zmieniła wszystko!

2024-09-13 4:14

Ola Adamska jest aktorką znaną z serialu "Skazana" i jedną z uczestniczek nowej edycji show "Azja Express". W programie występuje w parze z siostrą Eweliną Adamską-Porczyk. Jak przygoda na drugim końcu świata wpłynęła na ich niezwykłą więź?

Uczestnicy Azja Express 2024.

i

Autor: TVN

"Azja Express" to program niezwykle wymagający dla uczestników. Długo zastanawiałyście się, czy przyjąć zaproszenie do udziału w tak ekstremalnej przygodzie?

Ewelina Adamska-Porczyk: - Znałyśmy ten format doskonale, podobnie zresztą jak inne tego typu formaty, bo bardzo lubiłyśmy je oglądać.

Aleksandra Adamska: Pamiętam zresztą, jak oglądałyśmy pierwszą edycję "Azji Express". Siedziałyśmy na kanapie, ja jeszcze wtedy będą nie znaną szerszej publiczności początkującą aktorką, mówiłam do Eweliny: "Zobaczysz, pojedziemy tam i my to wygramy" (śmiech). Później wracałyśmy nie raz do tego, pół-żartem, pół-serio, np. gdy jedna wysyłała drugiej zdjęcie butów trekkingowych, żartując, że byłyby idealne do "Azja Express".

Na ile, to co zastałyście na miejscu, was zaskoczyło?

E. A.-P.: - Nie mogę powiedzieć, żebyśmy były jakoś szczególnie zaskoczone. Wszystko, co nas tam czekało, i z czym musiałyśmy się mierzyć, po prostu przyjmowałyśmy. Jeśli trzeba było łapać stopa, robiłyśmy to. Kiedy trzeba było zacząć szukać noclegu, zabierałyśmy się za to.

A.A.: - Choć tu akurat, muszę przyznać, przychodziło najciężej, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Te momenty kosztowały mnie chyba najwięcej, ale wiedziałam, że mam u swego boku siostrę, i jakoś wspólnymi siłami dawałyśmy radę, nawet kiedy było trudno. Poza tym trzeba mieć świadomość tego, na co się pisało, i być gotowym na takie wyzwania. Zgodziłyśmy się na udział w taki programie, więc miałyśmy też świadomość, jakie to niesie konsekwencje.

Przeczytaj także: Rodzinny dramat, który dotknął Aleksandrę Adamską, to trauma na całe życie. Aktorka trzęsła się i płakała

Każdy z uczestników ma inną motywację, by stanąć do tego wyścigu. Jaka była wasza?

E. A.-P.: - Jeśli o mnie chodzi, to uświadomiłam sobie tutaj, że jestem typem zadaniowca i to mi się w programie tam świetnie sprawdziło. Jeśli trzeba stać, to stoję, gdy trzeba biec – biegnę. Po prostu działam. Jestem konkretna, skoncentrowana na zadaniu, tak funkcjonuję też na co dzień, dlatego potrafię swoje cele – życiowe czy zawodowe - sprawnie realizować. To więc była moja siła napędowa w programie. A poza tym mogłyśmy być w wielu fantastycznych miejscach...

A.A.: Przepięknych! Dla mnie to była po prostu przygoda z siostrą. Forma wspólnych wakacji, choć dość ekstremalnych (śmiech). Przez to, że przez lata trochę się mijałyśmy, długo nie miałyśmy okazji do takiego wyjazdu. Gdy Ewelina wyprowadziła się z domu, ja byłam jeszcze nastolatką, a gdy ona już była we Wrocławiu, ja rozpoczęłam swoją przygodę ze szkołą teatralną w Krakowie. Potem byłyśmy przez moment razem we Wrocławiu, w teatrze, a dalej była już przeprowadzka do Warszawy. I chociaż zamieszkałyśmy w niej obie, to nie było takiej przestrzeni, żeby móc razem się gdzieś wybrać. Tu miałyśmy siebie dla siebie.

Wybór odpowiedniego partnera na wyprawę jest w tym programie ważnym sprawą decydującą. Skąd decyzja, żeby pojechać właśnie z siostrą?

A.A.: - Mamy ze sobą tak silną więź, że potrafimy się porozumieć właściwie w pół słowa. Znamy się na wylot i akceptujemy. Ewelinka wie na przykład, że potrafię się czasami unieść w emocjach, i nie reaguje wtedy, bo dobrze wie, że to nie jest skierowane w jej stronę. Ja z kolei wiem, jak działa siostra. Ona dopiero w programie dowiedziała się, że jest zadaniowa, ja wiedziałam to już wcześniej (śmiech). Dzięki temu, że tak dobrze potrafimy czytać swoje zachowanie, nie było między nami spięć czy jakichś nieporozumień. Myślę, że widzowie też to zobaczą.

E.A.-P.: - Wiele zadań wykonywałyśmy, porozumiewając się wręcz monosylabami. Wystarczyły krótkie komunikaty, i obie wiedziałyśmy dobrze, o co chodzi.

Czy czas spędzony razem w tak ekstremalnych warunkach pozwolił wam spojrzeć na waszą relację w innym świetle?

A.A.: - Nie zmieniło to naszego patrzenia na siebie, choć nie mogę też powiedzieć, że zupełnie nic na to nie dało. Chyba po prostu przekonałyśmy się, że naprawdę nic nie jest w stanie nas poróżnić. To nie jest tak, że nie wiedziałyśmy tego wcześniej, ale to doświadczenie nas ugruntowało w tej pewności.E.A.-P: - Wyjechałyśmy siostrami i wróciłyśmy siostrami (śmiech).

Czy przygotowywałyście w jakiś sposób do tej wyprawy?

A.A.: - Jeśli o mnie chodzi, to przyznam, że miałam taki pomysł, żeby pójść na siłownię i trochę potrenować, ale ostatecznie na tym się skończyło (śmiech). Za to Ewelinka jest choreografem, więc jeśli chodzi o kondycję, to radzi sobie świetnie.

E.A.-P.: - Rzeczywiście, treningi to moja codzienność, ćwiczę regularnie, choć może już nie tak siłowo, jak kiedyś. Pewnie, gdybym wzięła udział w programie 10 lat temu, to w konkurencjach siłowych mogłabym nawet wygrać z Jackiem Jelonkiem (śmiech). Dziś już nie trenuję tak dużo, ale myślę, że nadal jestem w całkiem niezłej kondycji. Szczerze mówiąc, były w programie takie momenty, że miałam nawet niedosyt ruchu, i liczyłam na więcej!

Zobacz także: Ola Adamska ma znanego szwagra. To aktor "Barw szczęścia"

Udział w programie potraktowałyście ja wakacje, prawdą jednak jest, że ta wyprawa wymaga od jego uczestników wyjścia ze strefy komfortu na wielu poziomach. Za czym najbardziej tęskniłyście na drugim końcu świata?

E.A.P.: - Za Polską, po prostu. Jeżeli zaś chodzi o takie zwykłe, fizyczne niedogodności, to chyba aż tak bardzo nam to nie doskwierało. Jeśli byłyśmy przez chwilę spocone i brudne, to się później umyłyśmy. Bywałyśmy czasem niedospane, ale potem nadarzała się okazja, żeby to jakoś nadrobić...

A.A.: - Ja bym nawet powiedziała, że im brudniejsze były ubrania, tym łatwiej się biegło, bo już się po prostu przestawało o tym myśleć. Szczerze mówiąc, lubię jak jest tak mało wygód. Uwielbiam jeździć na biwaki czy festiwale, gdzie człowiek musi się zmieścić w maleńkim namiocie i obejść bez podstawowych rzeczy. To często jest mój sposób podróżowania.

E.A.-P: Ja od luksusowych resortów wolę wyjazd choćby na Kaszuby. Zresztą Ola coraz bardziej przekonuje mnie i męża do swoich festiwalowych eskapad i muszę przyznać, że takie wyprawy też zaczynam coraz bardziej doceniać.

Okazuje się, że nie trzeba tak wiele do szczęścia!

A.A.: - Myślę, że tak. Ma takie poczucie, że im więcej wygód jest, tym bardziej ogranicza to nasze doświadczenie przygody i czerpanie z tej danej chwili.

Rozmawiała Aleksandra Pawłowska

Zobacz więcej zdjęć. Uczestnicy 6. sezonu "Azja Express"

Już są w TVN-ie! Dowbor nosi Koroniewską na rękach. A ona paraduje w "nagiej sukience"
Sonda
Jesteś fanem programu "Azja Express"?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki