Adele nie zwleka - gdy tylko pojawiły się informacje odnoszące się do jej rzekomego udziału w seks nagraniu zareagowała od razu.
Piosenkarka zaprzeczyła doniesieniom, że sekst taśma należy do niej. Zresztą nawet nie musiała zaprzeczać - zaraz po opublikowaniu zdjęć pojawiły się sugestie, że kobieta na zdjęciach to nie Adele.
Gwiazda poczuła się na tyle dotknięta tymi pomówieniami, że postanowiła skierować sprawę do sądu:
"Dotarły do nas informacje, że francuski tabloid Public opublikował materiał, który ma udowodnić, że nasza klientka nagrała tzw. "seks taśmę". Nasza klientka nie występuje w kadrach umieszczonych w artykule. Nasza klientka nie występuje na fotografiach. Te oskarżenia są bezpodstawne i niedorzeczne. Nasza mocodawczyni zdecydowała, żeby oddać sprawę do sądu" - wypowiadają się jej prawnicy.